Pierwsza połowa w wykonaniu Podbeskidzia, delikatnie mówiąc, nie należała do najlepszych w wykonaniu Górali. Choć bielszczanie stwarzali sobie sytuacje pod bramką Piasta, to gorzej było z wykończeniem akcji. Nieskutecznością raził napastnik Podbeskidzia, Sylwester Patejuk. - Piast murował dostęp do swojej bramki. Ostatnim czasem większość drużyn, które do nas przyjeżdżają, stosują podobną taktykę. Nieważne czy są w czubie, czy w dole tabeli - wyjaśnił 28-letni snajper Górali.
Sporadyczne błędy zdarzały się także w obronie. W 30. minucie spotkania Michał Osiński tak niefortunnie podał piłkę do bramkarza, że do futbolówki od razu doskoczył napastnik gości, Dawid Tomanek. Na szczęście gospodarzy debiutujący w Piaście napastnik nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bielskim golkiperem. - W pierwszej połowie mi nie szło, dlatego musiałem zmazać tą plamę w drugiej części - oznajmił Michał Osiński.
Po przerwie obaj zawodnicy wzięli się w garść, co zaowocowało bramkami. Strzelcem pierwszego trafienia został Sylwester Patejuk. Tuż przed ostatnim gwizdkiem ten sam zawodnik zapisał na swoim koncie asystę, a dobijające gości trafienie zdobył nie kto inny jak Michał Osiński. - Udało się i jesteśmy w następnej rundzie Pucharu Polski. O to chodziło - cieszył się defensor Podbeskidzia.
Sylwester Patejuk tuż przed zdobyciem bramki
Ciekawostką jest fakt, że obaj zawodnicy Podbeskidzia zostali sprowadzeni do Bielska-Białej przez... obecnego szkoleniowca Piasta, Marcina Brosza. Po meczu trener Piastunek krótko podsumował co czuł przy obu bramkach. - To boli - wyjawił na konferencji prasowej 37-letni trener.