Trzy punkty w cztery minuty - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Górnik Wałbrzych

Piorunujący początek meczu wystarczył Zagłębiu, by pokonać Górnika Wałbrzych. Chociaż reszta spotkania należała do gości, to nieskuteczność przeszkodziła im w wywiezieniu z Sosnowca przynajmniej jednego punktu.

Po pięciu minutach meczu wydawało się, że Zagłębie bez problemu ogra rywala. A na pewno takie przekonanie mieli sami sosnowiczanie. Już pierwsza akcja przyniosła im bramkę. Adrian Pajączkowski idealnie dograł piłkę na głowę Adriana Marka, a ten strzałem po koźle dał gospodarzom prowadzenie. Sosnowieccy kibice nie zdążyli jeszcze ochłonąć po trafieniu swojego obrońcy, a już mieli kolejne powody do radości. Zupełnie niepilnowany w polu karnym Vladimir Bednar przymierzył z woleja po długim rogu i było 2:0. - Obie bramki wpadły po naszych szkolnych błędach i ustawiły mecz - kręcił głową trener Robert Bubnowicz

Wiele drużyn po takim początku nie podjęłoby już rękawicy, ale wałbrzyszanie się nie poddali i dzięki temu mecz był emocjonujący do końca. - My nie możemy prowadzić 2:0, bo wtedy kompletnie przestajemy grać - żalił się trener Marek Chojnacki. Miał rację, bo jego podopieczni całkowicie oddali inicjatywę rywalowi. Górnik rozkręcał się powoli. Najpierw niezbyt groźnie uderzał Grzegorz Michalak, później zdecydowanie bliższy strzelenia bramki kontaktowej był Jan Rytko, aż wreszcie przed kapitalną szansą stanął Daniel Zinke. Czeski napastnik wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale jego strzał na poprzeczkę sparował Adam Bensz.

Starania gości przyniosły efekt dopiero w 58 minucie. Bramka kontaktowa była dziełem dwóch najlepszych w tym meczu piłkarzy Górnika. Faulowany na 30 metrze był Zinke. Atomowy strzał z rzutu wolnego oddał Marcin Morawski, Bensz zamiast do boku, wybił piłkę przed siebie, a tam czekał już Zinke, który z metra wbił futbolówkę do siatki. - O tego gola mam pretensje do naszego bramkarza. Zabrakło też asekuracji obrońców - komentował trener Chojnacki.

Szkoleniowiec Zagłębia zaczął dokonywać zmian i jedna o mały włos nie okazała się strzałem w dziesiątkę. Wprowadzony Michał Filipowicz uderzył zza pola karnego, piłka odbiła się od obu słupków, ale do bramki nie wpadła. Sosnowiczan czekała więc nerwowa końcówka, bo Górnik aż 8 z 11 zgromadzonych do tej pory punktów, zdobywał po bramkach w ostatnich minutach meczów. Wałbrzyszanie cały czas atakowali, oddali kilka groźnych strzałów z dystansu, ale były one niecelne, lub padały łupem Bensza. Już w doliczonym czasie gry goście mieli doskonałą okazję, ale żaden z nich w porę nie zorientował się, że sosnowiecki bramkarz po strzale Rytki wypuścił piłkę z rąk.

Zagłębie Sosnowiec - Górnik Wałbrzych 2:1 (2:0)

1:0 - Marek 1'

2:0 - Bednar 4'

2:1 - Zinke 58'

Zagłębie: Bensz - Strojek, Balul, Marek, Pajączkowski, Bednar (87' Folc), Skórski, Mielec (79' Filipowicz), Stefański (90' Snadny'), Lachowski, Stolpa (62' Szatan).

Górnik: Jaroszewski - Protasewicz, Wojtarowicz, Przerywacz, Michalak D., Michalak G (68' Tobiasz)., Morawski, Wepa, Rytko, Zinke, Janik (68' Konarski).

Żółte kartki: Bednar, Marek, Pajączkowski, Skórski, Strojek (Zagłębie) oraz Protasewicz (Górnik)

Sędzia: Mariusz Korzeb (Warszawa)

Komentarze (0)