Mecz z Cracovią nie jest o głowę trenera - rozmowa z Jerzym Kozińskim, prezesem KGHM Zagłębia Lubin

- Nadal mamy zaufanie do Marka Bajora. Mecz z Cracovią będzie bardzo ważny, ale nie tylko dla trenera, lecz również dla zawodników, zarządu i właściciela - mówi w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl Jerzy Koziński, prezes KGHM Zagłębia Lubin.

Bartosz Zimkowski: Oglądał pan mecz z Jagiellonią Białystok?

Jerzy Koziński: Tak, byłem na trybunach w Białymstoku.

I jakie wrażenia wyniósł pan z tego spotkania?

- Byłem rozczarowany grą Zagłębia w drugiej połowie oraz słabą dyspozycją sędziego Szulca.

Sądzi pan, że arbiter Szulc wypaczył wynik spotkania?

- Tak właśnie uważam.

Która decyzja sędziego najbardziej pana boli?

- Boli mnie: nie uznanie bramki dla Zagłębia, ponieważ według mnie spalonego nie było, gol Jagielloni został uznany, gdzie był spalony, wprawdzie minimalny, ale był. Boli mnie również druga żółta kartka dla Costy. Odnoszę wrażenie, że sędzia początkowo nie chciał dać mu kartki, lecz gdy zobaczył kto faulował, to wyciągnął drugą żółtą kartkę.

Szulc zemścił się na Zagłębiu, które w poprzednim sezonie wystosowało pismo do PZPN, aby ten arbiter nie sędziował waszych meczów?

- Całkiem możliwe. Tak to się układa. Może ja nie używałbym słowa "zemsta", ale po prostu odegrał się.

Będzie kolejne pismo do PZPN, aby Szulc nie sędziował meczów Zagłębia?

- Będzie.

Przechodząc do Zagłębia. Co jest powodem tak słabej formy? Wina przygotowań czy może inne czynniki na to wpłynęły?

- Jednoznacznie nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Na wiosnę Zagłębie grało dużo lepiej. Teraz jest inaczej. Na pewno jakiś element tragedii rodzinnej trenera Bajora zadziałał. Nie oszukujmy się, iż nad taką tragedią żaden człowiek nie przejdzie od razu do porządku dziennego.

Skoro jesteśmy przy Marku Bajorze. Nadal ma wasze zaufanie?

- Oczywiście, że tak.

Mecz z Cracovią nie będzie o głowę Marka Bajora?

- Nie, nie chcemy tak stawiać sprawy. Na pewno jest to bardzo ważny mecz nie tylko dla trenera, ale również dla zawodników, zarządu czy właściciela. Nie będzie to jednak spotkanie o głowę trenera - ba, funkcję jaką piastuje - bo mówiąc o głowę to przesada.

Będą kolejne rozmowy z piłkarzami na temat ich dyspozycji?

- Tak i to jeszcze przed meczem z Cracovią. Będziemy rozmawiać z niektórymi piłkarzami.

O dyspozycji czy o pozasportowych sytuacjach?

- Nie mamy do nich pretensji o pozasportowe sytuacje. Nie mieliśmy żadnych takich sygnałów, że coś takiego miało miejsce. Po prostu problem tkwi w ich psychice. Trzeba ich obudzić tak, żeby ich wzmocnić psychicznie. Nie ma czasu, aby ich wzmocnić fizycznie, ale możemy ich podnieść na duchu.

Jednym z rozczarowań jest Djokić. W drużynie jest wprawdzie od miesiąca, ale w jego grze nie widać żadnych postępów. Nie plujecie sobie w brodę, że wzięliście go bez testów?

- Nigdzie na świecie nie jest tak, żeby klubowi udały się wszystkie transfery. Miesiąc to już sporo czasu, ale nadal za wcześnie, żeby oceniać piłkarza. Na razie musimy przyznać, iż ten transfer nie był w pełni trafny - lecz to na razie. My cały czas wierzymy, że on jeszcze będzie grał dobrze.

Zimą priorytetem będzie napastnik?

- Nie wykluczamy tego. Jeśli kadra szkoleniowa dojdzie do wniosku, iż potrzebny będzie napastnik, to będziemy próbowali go zatrudnić. Powiem więcej, już teraz go szukamy. Wiem, że czas szybko płynie i może pojawić się problem. Być może go nie będzie, ponieważ Traore wróci do swojej dobrej dyspozycji, Djokić zacznie grać tak, jak chcemy. Także Woźniak i Wilczek będą grali lepiej. Jesteśmy jednak przygotowani na sytuację, że będziemy musieli się wzmocnić.

Szukacie w Polsce czy zza granicą?

- Zza granicą. W Polsce jest bardzo drogo i bardzo trudno kogoś pozyskać. Potrafiłby pan kogoś od razu polecić z polskich piłkarzy?

Latem do wzięcia był Andrzej Niedzielan.

- Szkoleniowcy uznali, iż on nie będzie pasował do zespołu. Wie pan jak to jest, zawodnik w jednym klubie odnajduje się, a w drugim nie. Z drugiej strony sam Niedzielan nie wyrażał za dużej chęci do gry u nas.

Sporo ostatnio mówi się o murawie na Dialog Arena. Będzie wymieniana czy nie?

- Za nią odpowiedzialne jest konsorcjum, które budowało stadion. My jak będziemy chcieli wymieniać murawę, to będziemy musieli zrobić to na własny koszt. Konsorcjum udowadnia nam, że ta murawa jest dobra. Na razie nie jest najgorsza. Ekspertyzy wykazały, że wytrzyma ten okres i jak zacznie być na nowo pielęgnowana, to jej stan unormuje się. Jeszcze raz mówię: my możemy ją wymienić, ale będziemy musieli za to zapłacić.

Jak dużo?

- To jest koszt około stu tysięcy złotych.

Coś się zmieniło w kwestii telebimów?

- Na pewno będą. Muszę podkreślić to, co mówiłem przy murawie, że konstrukcja telebimów leży po stronie PeBeKa Hochtief. Nie jestem w stanie panu powiedzieć, czy będą jeszcze w tym roku czy na początku przyszłego.

Komentarze (0)