Mariusz Pawełek: Możemy tylko przeprosić kibiców

Wisła Kraków kontynuuje serię meczów bez zwycięstwa. - W piątkowym meczu tylko graliśmy 20 pierwszych minut. Nic więcej - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Mariusz Pawełek, bramkarz Białej Gwiazdy. W ostatnim meczu Wisła bezbramkowo zremisowała ze Śląskiem Wrocław.

Artur Długosz
Artur Długosz

Po ostatnim gwizdku sędziego w meczu Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław podopieczni Roberta Maaskanta nie mieli najlepszych nastrojów. Trudno im się dziwić, bowiem wicemistrzowie Polski kontynuują serię meczów bez zwycięstwa. - Myślę, że wynik satysfakcjonuje chyba Śląsk, na pewno nie nas. Po tej grze co zaprezentowaliśmy tylko możemy przeprosić tylko i wyłącznie kibiców. Nic więcej po prostu nie powinniśmy mówić - skomentował po spotkaniu Mariusz Pawełek.

Gra Wisły nie rzuciła nikogo na kolana. Zawodnicy Białej Gwiazdy zaprezentowali się słabo. - Przyszło trochę zawodników, ale jak widać jeszcze to nie jest to, co byśmy chcieli grać. Trener nas cały czas uczula, że jeżeli chcemy grać w piłkę musimy grać nią szybko, pokazywać się na pozycje i utrzymywać się przy niej. W piątkowym meczu tylko graliśmy 20 pierwszych minut. Nic więcej - powiedział portalowi SportoweFakty.pl bramkarz zespołu z Krakowa.

Wicemistrzowie Polski mogli ten mecz nawet przegrać. W końcówce spotkania gola dla Śląska zdobył Waldemar Sobota, lecz sędzia tego trafienia nie uznał odgwizdując spalonego pomocnika Śląska. - Straciliśmy bramkę ze spalonego - z tego co wiem tego spalonego nie było. Cieszymy się, że taka interpretacja sędziego jaka była. Na naszą korzyść akurat dobrze wpłynęła - powiedział na gorąco po spotkaniu Pawełek.

Sam bramkarz miał problemy z wypowiadaniem słów. Był bardzo zachrypnięty, a potocznie mówiąc - stracił głos. - Ja cały czas krzyczę. Straciłem głos, tak i ostatnio. Będę teraz miał dwa tygodnie na to, żeby poprawić głos - wyjaśnił sam główny zainteresowany.

Niedawno szkoleniowiec Wisły stwierdził, że to właśnie Pawełek będzie numerem jeden w bramce Wisły. - Na pewno to bramkarzowi daje pewność siebie, jak i zaufanie w stosunku do trenera. Ja mogę podziękować mu tylko grą i przede wszystkim pokazać, że akurat to miejsce mi się należy. Ja po prostu robię swoje. Nie chodzę do pokoju i nie proszę się trenera o granie tylko pokazuję to co umiem na treningach. On układa zespół i typuje zawodników, którzy w danym momencie mają zagrać w najbliższym meczu. Powinienem się koncentrować nad sobą i grać jak najlepiej - zakończył były reprezentant Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×