- Gdzie mamy zdobywać punkty jak nie u siebie. Na wyjazdach nam ewidentnie nie idzie. Jeden punkt trzeba uznać jako porażkę, chociaż jak meczu nie można wygrać to trzeba go zremisować. Ten punkt w miarę możliwości cieszy - komentował niezbyt zadowolony Grzegorz Bartczak po meczu z Cracovią.
Pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem, który bardziej ucieszył piłkarzy z Krakowa, niż z Lubina. Cracovia zdobyła bowiem pierwsze punkty w meczu wyjazdowym w tym sezonie. Lubinianie po raz kolejny nie wykorzystali sytuacji strzeleckich, które sobie wypracowali. Momentami na Dialog Arenie dało się słyszeć gwizdy skierowane pod adresem piłkarzy Zagłębia. - Kibice oczekują od nas gry z polotem, fantazją i strzelaniem dużej ilości goli. Nam to strzelanie nie wychodzi. Będziemy cieszyć się z wyników 1:0 - skomentował obrońca.
Grzegorz Bartczak w defensywie musiał uważać przede wszystkim na Saidiego Ntibazonkizę, który kilkakrotnie znalazł się w dobrej okazji strzeleckiej. - Cracovia miała jakieś swoje sytuacje. Z przodu brylował czarnoskóry napastnik i Radosław Matusiak. Nie było zbyt wielkiego problemu z nimi - powiedział defensor. Odniósł się on także do samego Ntibazonkizy. - Na pewno ciekawie jest zagrać przeciwko takiemu zawodnikowi. Przyszedł on z ligi holenderskiej, prezentuje całkiem inny styl od polskiego. Należy więcej ściągać takich piłkarzy - zaznaczył.
Dlaczego Miedziowym tak nie wiedzie się w rozgrywkach ligowych? - Myślę, że strzelanie goli jest naszą bolączką w ostatnich meczach. Gdybyśmy zdobyli na początku gola to spotkanie inaczej by się ułożyło. Musimy zdecydowanie postawić na skuteczność - powiedział obrońca.
Najbliższy mecz podopieczni Marka Bajora zagrają dopiero za dwa tygodnie. Ich rywalem będzie poznański Lech. - Pojedziemy na mecz z Lechem Poznań. Będzie fajny mecz, Lech gra w pucharach. Zmierzyć się z takim przeciwnikiem to fajna sprawa. Myślę, że pojedziemy na pewno nie straconej pozycji. Z myślą o punkcie - zakończył Bartczak.