Marcin Frączak: 17 października pana Lechia zmierzy się w meczu derbowym z Arką. Czy to będzie najważniejszy mecz dla pana zespołu w rundzie jesiennej?
Paweł Kapsa : Derby są bardzo ważne, ale równie ważne było dla nas spotkanie z Legią. Wygraliśmy w Warszawie aż 3:0. To ma swoją wymowę. Przez kilkanaście dni liga nie będzie teraz grała ze względu na mecze kadry, co pozwoli nam się odpowiednio przygotować do derbów.
Lechia ostatnio tak dobrze punktuje, więc chyba niezbyt na rękę jest zespołowi przerwa. Jak pan myśli?
- Może tak, a może nie. Okaże się, jak to się potocznie mówi w praniu. Gdy po ostatniej przerwie wróciliśmy na ligowe boiska, to spośród czterech meczów wygraliśmy trzy. Może więc po przerwie będziemy jeszcze lepsi.
Ostatnie, wyjazdowe zwycięstwo 3:0 Lechii nad Legią, to jedna z największych niespodzianek bieżącego sezonu. Piłkarze Lechii w ogóle marzyli o tak wysokim zwycięstwie?
- Do Warszawy jechaliśmy po trzy punkty. A, czy po tak wysokie zwycięstwo, to już inna sprawa. Na początku pierwszej połowy byliśmy trochę stremowani, jednak z biegiem czasu coraz więcej utrzymywaliśmy się przy piłce. W drugiej połowie zaczęliśmy sobie stwarzać bramkowe sytuacje, które zamieniliśmy na gole. Na pewno wypracowaliśmy sobie więcej dogodnych okazji niż Legia.
Pana Lechia zaczyna robić furorę. Po kolei wygrała 1:0 z Cracovią, 5:1 z Górnikiem oraz 3:0 na wyjeździe z Legią!
- Wszystkie zwycięstwa sprawiają dużą frajdę. Na pewno Legia ma swoją markę i wygrać z nią tak wysoko, to duży sukces. Zwłaszcza, że przed meczem z nami pokonała 2:1 Lecha. My jednak w Warszawie nie staliśmy na straconej pozycji. Wygrał tam przecież również Bełchatów. Dużo satysfakcji sprawiło nam też zwycięstwo z Górnikiem. Prowadziliśmy z drużyną z Zabrza 1:0, ale Górnik wyrównał. Nie załamaliśmy się jednak, dalej atakowaliśmy, czego efektem były cztery kolejne gole. Na pewno jako zespół czujemy się coraz bardziej mocni psychicznie.
W trzech meczach Lechia strzeliła aż dziewięć goli. Co w głównej mierze decyduje o tak dobrej postawie drużyny?
- Czujemy się mocni z przodu, ale zawsze sobie powtarzamy, że musimy konsekwentnie, najlepiej na zero, zagrać w defensywie. Od tego wszystko się zaczyny. Żeby myśleć o sukcesach, trzeba najpierw spełnić ten warunek.
Jakie są oczekiwania Lechii w stosunku do bieżącego sezonu?
- Przed rozgrywkami cel został jasno określony, walka o miejsca 1-6. Ostatnimi zwycięstwami postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę. Seria trzech kolejnych wygranych pokazuje, że zwycięstwa nie są przypadkowe. Po meczu z Górnikiem, wygranym 5:1, niektórym mogło się wydawać, że to jednorazowy wyskok. W spotkaniu z Legią potwierdziliśmy dobrą dyspozycję.
Początek sezonu wcale nie wskazywał, że Lechia będzie coś znaczyć w ekstraklasie. Trzy pierwsze mecze bez zwycięstwa jakby potwierdzały, że letnie transfery, przeprowadzane niemal w ostatniej chwili mogą się Lechii odbić czkawką. Nowi piłkarze byli dla wielu niemal anonimowi!
- Rzeczywiście początek rozgrywek nie dawał nam zbyt wielkiego komfortu na przyszłość. Dwa remisy, to nie było to czego chcieliśmy. Długo czekaliśmy na wzmocnienia, ale jak się okazało były one przemyślane. Choćby Francuz Bedi Buval zagrał w dwóch meczach w ekstraklasie i strzelił dwa gole. Napastnik ten pokonał bramkarza Cracovii i Legii. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie, aby oceniać transfery, ale na tą chwile są trafione.
Legia, Lech, Wisła, póki co nie grają na miarę oczekiwań. Czy układ sił w bieżącym sezonie może zostać wywrócony do góry nogami?
- Wiele zespołów zwietrzyło swoją szansę. Legia, Lech oraz Wisła na razie nie prowadzą gry tak jak kiedyś, nie dominują na boisku. W lidze prowadzi Jagiellonia, wysoko jest nie tylko Lechia, ale także Korona. Coraz więcej zespołów udowadnia, że to iż markowe drużyny naszej ekstraklasy tracą punkty, to nie jest przypadek.
Być może na to jakiś wpływ mają nowe stadiony jakie powstają w Polsce. Cała otoczka chyba mocnej mobilizuje zespoły teoretycznie słabsze, wywodzące się z klubów o mniejszych budżetach. Jak pan myśli?
- Bardzo przyjemnie gra się na nowych obiektach. Pełne trybuny, to mobilizuje jednych i drugich. A czy bardziej mniejsze kluby? Może i coś w tym jest, że piłkarze, którzy raz na jakiś czas mogą zagrać w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu, na nowych obiektach, dodatkowo się spinają.
Co pana zdaniem ma kluczowy wpływ na tak dobrą postawę Lechii?
- Wydaje mi się, że to, iż trener ma dylemat wystawiając pierwszą jedenastkę. Może wybierać spośród dużej liczby dobrych zawodników.
Tak, ale jeszcze kilka tygodni temu było wielu takich, którzy wręcz wyśmiewali transfery przeprowadzone przez Lechię. Kilku sprowadzonych latem obcokrajowców może działało na wyobraźnię kibiców w Gdańsku, ale nie w pozostałych rejonach Polski!
- Wychodzi jednak na to, że działacze i sztab szkoleniowy Lechii mieli rację. W poprzednich rozgrywkach zajęliśmy ósme miejsce, w tym chcielibyśmy je poprawić.