Kibice, którzy punktualnie odwiedzili świnoujski stadion, nie mogli narzekać na poziom emocji, który zaproponowali od pierwszych minut piłkarze Floty i Ruchu. W grze królowała radosna ofensywa, a do 16. minuty zdążyły paść aż trzy bramki [2:1] - W pierwszej odsłonie zbyt ofensywnie rzuciliśmy się na rywala, ruszyliśmy do przodu zbyt dużą ilością zawodników. Mimo tego, że stworzyliśmy sobie sporo dobrych sytuacji, to piłkarze Ruchu także zbyt często gościli w okolicach naszej bramki. Nawet w momencie, gdy grali w osłabieniu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl napastnik Floty - Ensar Arifović.
Gości z Radzionkowa osłabił już w 33. minucie wyjątkowo brutalnie grający Piotr Rocki, który musiał opuścić plac gry z powodu drugiego żółtego kartonika. - Nie zgodzę się ze zdaniem, że Rocky chciał polować na nasze kości. Nie ma co płakać, ponieważ piłka nożna to męska gra, w której trzeba grać ostro. Jeżeli ktoś nie godzi się na takie warunki - pozostaje mu balet - tłumaczył Bośniak.
- Przed drugą połową założyliśmy sobie, że cofniemy się, musieliśmy się trochę uspokoić. Zawsze potrafiliśmy świetnie poukładać naszą grę defensywną. To przyjezdni mieli konstruować akcję, ponieważ musieli gonić wynik. Niestety, Ruch ponownie stworzył sobie zbyt wiele dogodnych sytuacji. Nawet jeżeli kontaktowa bramka dla gości padła ze spalonego, czego osobiście nie mogę ocenić - jest to nieważne. Musimy popracować, aby nie dopuszczać przeciwników tak często w okolice naszej bramki.
Sporo kontrowersji na trybunach i ławce rezerwowych wyspiarzy wzbudziły decyzje arbitra - Tomasza Musiała, który zbyt często tracił kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. - Sędziowie popełniają błędy, jak każdy człowiek i dlatego nie chcę oceniać ich pracy. Każdy stara się pracować tak - jak najlepiej potrafi - tonował nastroje, po ostatnim gwizdku, Arifović.
We wrześniu Bośniak przerwał trwającą niemal dwa lata indolencję strzelecką wykorzystując rzut karny w konfrontacji z Górnikiem Łęczna. W sobotnim meczu z Ruchem Radzionków ustrzelił wyczekiwaną od 15 listopada 2008r. bramkę z gry. - Pierwsze trafienie z akcji w barwach Floty smakuje wyjątkowo. Czułem na treningach, że moja forma stale idzie do góry i dzisiejsza bramka jest tego następstwem. To naturalna kolej rzeczy, że udało mi się nareszcie ustrzelić coś z gry. Z moją dyspozycją nie jest najgorzej, zaliczyłem dzisiaj dodatkowo asystę przy jednej z bramek.
W zbliżających się tygodniach na Flotę czekają kolejne potyczki z pierwszoligowymi beniaminkami. - Przed kolejnymi spotkaniami nie zakładamy sobie żadnego konkretnego planu minimum. W każdym meczu zawalczymy o komplet punktów. Dobrze będzie wtedy, kiedy wygramy wszystkie następne spotkania - zakończył Arifović.