Działacze Zawiszy nie chcą już sędziego Mitala

Działacze II-ligowego Zawiszy nie chcą, aby więcej ich spotkania prowadził arbiter Artur Mital z Ciechanowa. Już wysłali odpowiednie materiały w tej sprawie do Leszka Saksa, odpowiedzialnego za obsady sędziowskie.

W tym artykule dowiesz się o:

Mital w przeciągu ostatnich kilku miesięcy dwa razy poważnie skrzywdził bydgoski zespół. Najpierw podczas meczu w Wągrowcu w poprzednim sezonie podyktował rzut karny w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Natomiast w miniony piątek nie uznał prawidłowo zdobytej bramki głową przez Jakuba Bojasa w spotkaniu z Polonią Słubice. - Konsekwencją tego była nie tylko strata punktów, ale także rozsierdzenie kibiców, którzy potem zostali ukarani za niewłaściwe zachowanie. Chcemy, by ten sędzia nie prowadził naszych meczów. Dodatkowo wystąpimy, aby nas poinformowano jaką ocenę otrzymał od obserwatora za ostatni mecz, bo doszły mnie słuchy, że otrzymał wysoką notę - tłumaczy na łamach Gazety Pomorskiej wiceprezes Piotr Burlikowski.

Do Leszka Saksa odpowiedzialnego za obsady sędziowskie w PZPN została także wysłana specjalna płyta DVD z błędami arbitrów z kilku ostatnich meczów tegorocznego sezonu. Ponadto do WD PZPN wpłynęło odwołanie Macieja Murawskiego, ukaranego przez Artura Mitala z opisem usunięcia go na trybuny.

To nie koniec wieści z Bydgoszczy. Po dwóch bezbramkowych remisach z outsaiderami tabeli - Lechią Zielona Góra i Polonią Słubice wiceprezes Piotr Burlikowski przeprowadził rozmowy wychowawcze z piłkarzami oraz sztabem szkoleniowym. Ma to zapobiec dalszym wybuchom agresji, które mogą kończyć się osłabieniami zespołu. - Oddzielam od tego fakt pomyłek sędziowskich. Nie można tak na nie reagować, bo sami się osłabiamy. Trener musi nad tym wszystkim panować, bo jego zachowanie wpływa potem na innych. Doświadczeni piłkarze powinni dawać przykład, a nie dostawać głupie kartki za dyskusje z sędziami. Nie możemy dać się ponosić emocjom. Nawet, jak sprawa jest uzasadniona i mamy rację. Jak pojawiają się przeciwności, to powinniśmy być zjednoczeni, a nie wystawiać się na przysłowiowy strzał. Jednak coraz bardziej zastanawiam się czy pewne rzeczy nie dzieją się przypadkiem - podsumował Burlikowski.

Źródło artykułu: