Kaczmarek zamiast Kelemena...
Pierwsze zaskoczenie czekało na każdego, kto jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego wziął do ręki składy obu drużyn. W bramce Śląska zagrał Wojciech Kaczmarek, a nie Marian Kelemen, który do tej pory miał pewne miejsce między słupkami i wcześniej wielokrotnie przez kibiców WKS-u był wybieramy najlepszym zawodnikiem spotkania. Tak było na przykład ostatnio przy okazji potyczki z Krakowie z Wisłą. Orest Lenczyk, trener zielono-biało-czerwonych zadecydował jednak, że między słupkami stanie Kelemen. - Nie mam zastrzeżeń po tym meczu do Kaczmarka. Jestem trenerem, patrzę co się dzieje, decyduję. Co ja będę przyprowadzał lekarza czy masażystę i pewne rzeczy tłumaczył. To jest bez sensu. Kelemen jest od piątku w treningu, jest jeszcze sporo meczów, a kto wie czy na tygodniu nie będzie decyzji, że będzie bronił z Polonią Bytom. Proszę nie szukać podtekstów. Nie chodzi o to, że mam go tępić, bo jest zza granicy. To jest bardzo fajny chłopak - skomentował szkoleniowiec, sugerując, że golkiper z Czech nie był do końca sprawny fizycznie. - On zapewne powie, że był gotów do gry - dodał trener WKS-u.
... i Gliwa zamiast Przyrowskiego
W Polonii pomiędzy słupkami nie stanął Sebastian Przyrowski, a Michał Gliwa. W całym spotkaniu Gliwa bronił bardzo dobrze, lecz nie ustrzegł się błędów. Wydaje się, że w momencie gdy Przemysław Kaźmierczak strzelał gola, bramkarz mógł się zachować zdecydowanie lepiej. Dlaczego nie grał Przyrowski? - Przyrowski w nocy jeździł po dentystach z lekarzem. Ząb go bolał, do 4 rano nie spał. Nie było sensu, żeby wyszedł po tabletkach, zabiegach. Bronił Gliwa. Trener Zamilski mówił, że w kadrze dobrze się spisał - wyjaśnił opiekun Czarnych Koszul, Paweł Janas.
Zmęczony Socha
W podstawowym składzie Śląska mecz rozpoczął Tadeusz Socha, który niedawno wrócił ze zgrupowania kadry U-23. Zawodnik bardzo dobrze prezentował się w pierwszej połowie, lecz od początku drugiej części gry zastąpił go Marek Gancarczyk. - Zmuszony byłem dokonać pierwszej zmiany, Tadziu Socha w przerwie podniósł łapkę do góry, mówiąc, że już nie da rady po wojażach irańsko-walijskich. Szanuję go za to. Być może mniej szanuję tego, który wszedł za niego, bo dostał miejsce na boisku, dostał szansę, żeby się pokazać. Spodziewałem się, że on będzie, szczególnie przy szybkim ataku, zawodnikiem bardziej groźnym - wyjaśnił Lenczyk. Sam piłkarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wypowiedział się w podobnym tonie. - Poprosiłem trenera o zmianę, bo byłem po pierwszej połowie bardzo zmęczony. Uważałem, że lepiej będzie jak świeży piłkarz będzie grał - skomentował zawodnik.
Pojedynek braci
Ten fakt elektryzował kibiców. Dwaj bracia w sobotę stanęli po dwóch stronach barykady. Mowa o Januszu Gancarczyku i jego bracie Marku. Ten pierwszy gra w Polonii Warszawa, drugi w Śląsku. To tej pory na boisku nigdy nie wystąpili przeciwko sobie. Do soboty. Gancarczyk z Polonii wybiegł w podstawowym składzie, jego brat pojawił się po przerwie. Grali na tej samej stronie boiska. - Obyło się bez sprzeczki, ale zamieniliśmy parę zdań o meczu - śmiał się piłkarz Polonii Warszawa. Obydwaj zawodnicy z tego starcia wyszli na remis.
Skuteczności brak
Jedni i drudzy narzekali na brak skuteczności. Więcej okazji strzeleckich mieli gospodarze. - Te sytuacje, które piłkarze stworzyli, powinny być wykorzystane - żałował Lenczyk. Trener Janas także nie był zadowolony. - Zamiast mieć trzy punkty, mamy jeden. To jest tego konsekwencja. Mieliśmy sytuację do pustej bramki - nie strzeliliśmy, bo z linii obrońca wybił. To tak się ciągnie, a punkty nam uciekają - skomentował szkoleniowiec.
Zła passa i jednych, i drugich
Piłkarze Śląska Wrocław w rozgrywkach ligowych do tej pory wygrali jedno spotkanie - z Cracovią na wyjeździe. Na własnym stadionie przy ulicy Oporowskiej w tym sezonie Śląsk jeszcze nie przechylił szali zwycięstwa na swoją stronę. Polonia natomiast na wygraną w lidze czeka od 20 sierpnia. Pod wodza Pawła Janasa Czarne Koszule jak na razie tylko remisują. - Mnie też to wkurza, że zamiast więcej punktów mamy trzy w trzech meczach. Taka jest piłka i nie zawsze się wygrywa - mówił były trener reprezentacji Polski.
Wygwizdany Sotirović, wygwizdany Janusz Gancarczyk
Nie wszyscy piłkarze miło wspominać będą ten mecz. Kibice Śląska wygwizdali schodzącego z boiska Vuka Sotirovica, którego jeszcze niedawno oklaskiwano. To wszystko przez jedną z jego niedawnych wypowiedzi. Podobny los spotkał Janusza Gancarczyka, który wcześniej był zawodnikiem Śląska Wrocław. - Wygwizdali mnie jacyś ludzie, co chyba nigdy nie byli na meczu Śląska jak ja grałem. Nie wiem dlaczego tak zrobili - skomentował Janusz Gancarczyk.