Lech szuka diagnozy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W Poznaniu cały czas szukają przyczyn słabej postawy Lecha w bieżącym sezonie ekstraklasy. Wielu ekspertów sugeruje, że Kolejorz jest źle przygotowany do rozgrywek, czego skutkiem jest dominacja rywali w końcówkach meczów. Inni doszukują się diagnozy w rotacji ustawieniem, a jeszcze inni w mobilizacji zawodników. Kto ma rację? Najprawdopodobniej prawda leży po środku.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zdobyciu mistrzostwa Polski apetyty w Poznaniu były duże. Lech jednak źle rozpoczął rozgrywki i odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów, w ekstraklasie zawodzi do teraz, a radości swoim kibicom dostarcza jedynie w Lidze Europejskiej. Fanom jednak kończy się cierpliwość i nawet pozycja lidera w grupie A nie jest już tak zadowalająca, skoro lechici zajmują dopiero czternaste miejsce w krajowych rozgrywkach. Kibice zarzucali piłkarzom, że bardziej mobilizują się na europejskie puchary, niż ligę. Trener Jacek Zieliński nie uważa jednak, że jego podopieczni celowo odpuszczają jedne rozgrywki i robią komuś na złość. - Nie przesadzajmy, że ktoś komuś robi na złość. Jeśli komuś robimy na złość osiągając takie wyniki to przede wszystkim sobie, bo my na tym najbardziej tracimy. Nasza dobra gra w europejskich pucharach nie ma jednak przełożenia na ligę. Fakt, że w lidze zawodnicy nie zostawiają tyle serca co w europejskich pucharach. Cały czas o tym rozmawiamy. Zawodnicy niby wiedzą, kiwają głową, ale przychodzi liga i do końca nie jest to realizowane tak, jakbyśmy chcieli - uważa szkoleniowiec poznaniaków.

Kwestia mentalna to jego zdaniem główna przyczyna porażek. Każdy kolejny słaby występ nie polepsza sytuacji w głowach piłkarzy. - Po meczu z Zagłębiem widziałem jak wyglądała szatnia. Zawodnicy próbowali rozmawiać, ale panowało przygnębienie i wszyscy mieli spuszczone głowy. Zdają sobie sprawę, że nasza sytuacja jest bardzo trudna - opowiada Zieliński, który liczy, że w najbliższych meczach nastąpi przełamanie. - Chcielibyśmy pokazać innego Lecha niż w sobotę. Zdajemy sobie sprawę, że wyniki nie są takie jak wszyscy oczekują i nie dostarczamy nikomu radości. Cały czas szukamy przyczyny.

Zieliński jest oskarżany o złe przygotowanie drużyny do rozgrywek. To właśnie przez to lechici mieliby dawać się zdominować w końcówkach spotkań rywalom. Na takie pogłoski trener reaguje dość nerwowo. - Dlaczego po meczu z Salzburgiem czy Juventusem nikt nie mówił o odcinaniu prądu? To był przypadek? Według mnie w ostatnich meczach zabrakło czegoś innego. Ja nie uważam, że brakuje prądu, bo zawodnicy są na bieżąco monitorowani - grzmi Zieliński. Prawda jest taka, że gdyby lechici byli skuteczniejsi, nikt by nie mówił o tym co działo się po przerwie, bo wynik meczu byłby ustalony w pierwszych 45 minutach. Niestety siła ofensywa Kolejorza pozostawia wiele do życzenia. - Jak się ma sytuację, to trzeba je wykorzystywać. W pucharach strzelaliśmy bramki, a w lidze pojawia się frustracja i niekonsekwencja, co powoduje, że drugie połowy wyglądają gorzej - uważa trener Lecha.

Sytuacji nie ułatwiają również kontuzje. Szczególnie widoczny jest brak Tomasza Bandrowskiego, który w środku pola wykonuje bezcenną pracę. Jego absencja powoduje, że Zieliński musi szukać różnych alternatyw. Z tego powodu nie może grać dokładnie takim ustawieniem, jakie w poprzednim sezonie przynosiło sukcesy. - Nie szukałbym jednak przyczyny słabej gry w zmianie ustawienia. Od początku rundy nie gra Tomek Bandrowskim i cały czas szukamy jakiegoś rozwiązania. Kriwiec był chwalony za występy w środku pola po niektórych meczach. Tak grał w Białorusii i to nie jest dla niego nowość. Uważam, że to nie jest kwestia ustawienie na boisku, tylko konsekwentnego wykonywania przedmeczowych założeń. Z tym mamy problemy i od tego giniemy - diagnozuje Zieliński.

W ostatnim meczu trener Lecha zdecydował się na manewr przesunięcia Semira Stilicia na prawą stronę, podczas gdy Sławomir Peszko biegał na lewej flance. Czy był to dobry pomysł? - Stilić w pierwszej połowie mógł zostać bohaterem. Miał doskonałą sytuację, a wcześniej zagrał świetną piłkę do Rudnevsa. On nie był typowym skrzydłowym, bo miał nieco inne zadania. Gdyby wykorzystał swoją okazję i zaliczył asystę, to mówilibyśmy, że był to dobry pomysł. Później w natłoku tego co się działo Stilić został przesunięty do środka i tam też szło mu różnie - ocenia szkoleniowiec poznaniaków. Jego zdaniem większe roszady personalne nie są wskazane przed najbliższymi meczami. I to nie tylko ze względu na małe możliwości kadrowe. - Nie jestem przekonany, że w obecnej sytuacji rewolucja przyniosła by spodziewane rezultaty. Skoro ci sami zawodnicy potrafili grać dobre mecze z Juventusem, Salzburgiem, Cracovią i Śląskiem, to oni nie mogli nagle zapomnieć jak się gra w piłkę. Musimy wrócić na właściwe tory. Jestem głęboko przekonany, że wyjdziemy z opresji i będzie dobrze - zakończył Zieliński.

Źródło artykułu: