- Brawo dla Lecha, ponieważ nie skompromitował nas, naszej piłki, a był skazany na pożarcie - mówi portalowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski. - Po raz kolejny okazało się, że Arboleda to zawodnik, który nie umie grać w piłkę z wielkimi drużynami. Beznadziejnie zagrał w Turynie z Juventusem i dzisiaj też grał fatalnie. Miał przecież kryć Adebayora, a ten strzelił dwie bramki, kiedy Arboleda miał koło niego być. Porażka 0:2 w pierwszej połowie jest w dużej mierze wynikiem Arboledy - zaznacza nasz rozmówca.
Sporym zaskoczeniem dla wszystkich było posadzenie na ławce rezerwowych Artjomsa Rudnevsa oraz Semira Stilica. Jednak Jan Tomaszewski pochwala decyzję Jacka Zielińskiego. - Nie uważam, żeby Zieliński zrobił błąd. Okazało się, że Manchester City w pierwszej połowie oddał dwa strzały. Gdyby Adebayora pokrył Arboleda, to wynik byłby inny. Tylko on oddał dwa strzały. Przy pierwszym golu to nie wiem gdzie Kolumbijczyk był, a przy drugim krył go na radar. Taktyka Zielińskiego była niezła. W drugiej połowie wejście tych piłkarzy dało rezultaty.
Po zmianie stron gra Lecha wyglądała już zupełnie inaczej niż przed przerwą. Było to wynikiem lepszej dyspozycji poznaniaków czy rozprężenia gospodarzy? - Nie sądzę, żeby Manchester City zlekceważył Lecha. Co oni w pierwszej połowie grali? Mieli jedynie przewagę w posiadaniu piłki. Burić nie miał nic do roboty. Po prostu Lech zagrał beznadziejnie w defensywie - uważa Tomaszewski po czym dodaje: - Lech zrobił już naprawdę dużo w tych rozgrywkach. Będę go rozliczał dopiero po meczu z Juventusem. Moim zdaniem będzie to spotkanie szansą na wyjście z grupy, a to byłby wielki sukces tej drużyny.
Na półmetku zmagań Lech ma cztery punkty na koncie i zajmuje drugą pozycję. Daje ona awans do fazy pucharowej. - Lech nie miał żadnych szans po losowaniu. W tej chwili stworzyła się ona. Mecz w Poznaniu z Juventusem zadecyduje o wszystkim - kończy Tomaszewski.