Górnik boleśnie sprowadzony na ziemię - relacja z meczu Flota Świnoujście - Górnik Polkowice

Wściekłość i rozgoryczenie Dominika Nowaka oraz jego podopiecznych po ostatnim gwizdku konfrontacji z Flotą to najwłaściwsze podsumowanie sobotnich, piłkarskich wydarzeń w Świnoujściu. Górnik powinien wywieźć znad morza zasłużone punkty, ale ułańska szarża Sławomira Mazurkiewicza w ostatnich sekundach gry odwróciła szczęśliwą kartę polkowiczan i częściowo uratowała Flotę przed falą krytyki.

Ciężkie gatunkowo minuty.

Świetnie przygotowany do dzisiejszej konfrontacji Górnik rozpoczął spotkanie z impetem. Tuż po pierwszym gwizdku, pozostawiony kompletnie bez opieki w polu karnym, Mateusz Piątkowski mógł zrobić z piłką dosłownie wszystko, ale podjął pochopną decyzję o strzale głową, z którym łatwo poradził sobie Krzysztof Żukowski. W 4. minucie piłkarski cud uchronił polkowiczan przed stratą bramki. Topowy snajper ligi - Charles Nwaogu niespodziewanie przeniósł piłkę nad poprzeczką stojąc kilka metrów przed bramką gości. Okazje, które solidarnie zmarnowały obie ekipy przypomniały drużynom o defensywie. Kolejne minuty upłynęły pod znakiem nieskutecznych akcji Floty, które szybko rozbijała ustawiona na własnej połowie jedenastka gości. W 15. minucie rzut wolny z bocznego sektora boiska wykonywał kapitan Górnika - Tomasz Salamoński, a jego kąśliwe uderzenie odbiło się jeszcze w gąszczu nóg przed bramką Floty i trafiło w słupek. Pierwsza połowa obfitowała w walkę o każdy centymetr boiska i boiskowe spięcia na pograniczu faulu. Największe zagrożenie stwarzały jednak strzały z dystansu, na które decydowały się obie ekipy. W 24. minucie spróbował Zbigniew Grzybowski, ale na posterunku pozostał Żukowski. Kilka minut później swój test zdał również Sebastian Szymański, który pewnie odbił strzał Michała Ciarkowskiego.

Cofamy się, cofamy!

Podopieczni trenerów Němca i Nowaka nie zamierzali stawiać wszystkiego na jedną kartę i ograniczali do minimum swoje, ofensywne akcje. W 37. minucie kolejną, kapitalną interwencją popisał się Żukowski, który instynktownie wyłapał w podbramkowym zamieszaniu uderzenie Marka Opałacza. Chwilę później przebudził się, skrupulatnie strzeżony przez obrońców gości, Nwaogu. W swoim stylu wbiegł w pole karne, ale jego szarże powstrzymał Petr Pokorny. 6. minut później do bezpańskiej piłki przed polem karnym dopadł Krzysztof Bodziony, ale ponownie nie udało mu się zaskoczyć Szymańskiego, który popisał się skuteczną interwencją "na refleks". Chwilę później drużyny wróciły do szatni, a trenerzy obu ekip przekazali swoim podopiecznym wiele uwag - w jaki sposób poprawić grę w drugiej odsłonie.

Zaskoczeni wyspiarze.

Pierwszą, wyborną okazję w drugiej połowie zmarnował Ensar Arifović, który w 53. minucie zbyt długo przymierzał się do strzału na bramkę polkowiczan. Ostatecznie, uderzył zbyt lekko i zbyt czytelnie, aby zaskoczyć Szymańskiego. W 58. minucie Górnik mógł zdobyć przypadkowego gola, gdy nikt nie dotknął płasko bitej w pole karne piłki, a futbolówka o centymetry minęła słupek bramki zdezorientowanego Żukowskiego. Co się odwlecze - to nie uciecze. W 61. minucie do bezpańskiej, prostopadłej piłki dopadł Zbigniew Grzybowski i stanął oko w oko z bramkarzem Floty, któremu nie dał szans lokując strzał pod samą poprzeczką jego bramki. Goście prowadzili, a zdezorientowani wyspiarze nie mogli znaleźć recepty na zagrożenie bramce Górnika. W szeregach Floty zapanował kompletny chaos. Piłkarze nie szukali siebie na boisku, królowały niecelne podania i nieporozumienia.

Niewierni pochopnie opuścili trybuny.

Mecz ponownie ożywił się dopiero kwadrans przed końcem, gdy najwięcej sprytu w polu karnym polkowiczan zachował Radosław Pruchnik. Piłkarz gospodarzy wyskoczył najwyżej do dośrodkowania z rzutu wolnego, ale jego uderzenie wyłapał wyciągnięty jak struna Szymański. Jedyną groźną bronią wyspiarzy w końcówce spotkania były stałe fragmenty. Po jednym z nich, w 77. minucie, akcję zamknął na długim słupku Ivan Udarević, ale nie przygotował sobie pozycji do strzału i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Górnik cofnął się do defensywy, ale nie zrezygnował z szybkich kontrataków. Po jednym z nich Krzysztof Żukowski musiał wykazać spore umiejętności, aby wyłapać groźną centrę Piątkowskiego. Ostatnie sekundy nie zapowiadały zmiany wyniku, a najbardziej rozgoryczeni i niecierpliwi obserwatorzy zaczęli opuszczać trybuny. W 93. minucie swoją bramkę opuścił również Żukowski, który chciał wesprzeć partnerów przy rzucie rożnym. Spod chorągiewki dogrywał Jacek Paczkowski, a w gąszczu nóg najlepiej odnalazł się Sławomir Mazurkiewicz, który wepchnął piłkę do bramki Górnika. Wyrównanie ucieszyło całą kadrę Floty, a szczególnie rozwścieczyło trenera gości - Dominika Nowaka, który tuż po ostatnim gwizdku wściekły opuścił ławkę trenerską.

Flota Świnoujście - Górnik Polkowice 1:1 (0:0)

0:1 - Grzybowski 61'

1:1 - Mazurkiewicz 90+3'

Składy:

Flota Świnoujście: Żukowski - Udarević, Rygielski, Mazurkiewicz, Paczkowski, Pruchnik, Bodziony (66' Chi Fon), Niedziela (55' Krajanowski), Ciarkowski, Nwaogu, Arifović (66' Stąporski).

Górnik Polkowice: Szymański - Smoliński, Pokorny, Opałacz, Chyła, Salamoński, Żmudziński (81' Bancewicz), Soboń, Ałdaś (76' Małkowski), Grzybowski (89' Olszowiak), Piątkowski.

Żółte kartki: Ciarkowski (Flota) oraz Soboń, Chyła (Górnik).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 1900.

Najlepszy zawodnik Floty: Krzysztof Żukowski.

Najlepszy zawodnik Górnika: Zbigniew Grzybowski.

Najlepszy zawodnik meczu: Zbigniew Grzybowski.

Źródło artykułu: