Sebastian Szałachowski: Co się odwlekło to nie uciekło

Sebastian Szałachowski został bohaterem Legii Warszawa. Piłkarz w meczu ze Śląskiem zdobył dwa gole i to on zapewnił Legii awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. - Chciałem podziękować kolegom za to, że dogrywali mi świetne piłki - mówił po meczu piłkarz.

Sebastian Szałachowski we wtorek dwukrotnie pokonał Mariana Kelemena i dzięki temu został bohaterem spotkania. Wcześniej "Szałach" stwarzał sobie okazje, znajdował się w dogodnych pozycjach, lecz nie potrafił umieścić futbolówki w siatce wrocławskiej drużyny. Udało mu się to dopiero w 72. minucie. - Dużo czasu potrzebowałem, żeby się wstrzelić. Na szczęście udało mi się zdobyć dwie decydujące bramki. Chciałem podziękować kolegom za to, że dogrywali mi świetne piłki i stwarzaliśmy dzięki temu dogodne sytuacje - mówił po spotkaniu zadowolony zawodnik.

Wracając jednak do jego okazji, już wcześniej mógł on zdobyć gola. Zwłaszcza jedna sytuacja była bardzo dobra. - Obrońca wybił piłkę z linii. Futbolówka zmierzała do bramki. Co się odwlekło to nie uciekło. Udało nam się wygrać - wspominał ofensywnie usposobiony zawodnik.

Było to już trzecie zwycięstwo Legionistów z rzędu. Teraz przed piłkarzami z Warszawy spotkanie ligowe z Górnikiem Zabrze. - Mamy nadzieję podtrzymać tą passę z Górnikiem Zabrze. Wszyscy jesteśmy zadowoleni, że przeszliśmy do kolejnej rundy. Ćwierćfinały zagramy na wiosnę - mówił strzelec dwóch goli we wtorkowej potyczce.

Mecz ze Śląskiem mógł się jednak potoczyć inaczej. Zawodnikom Oresta Lenczyka udało się doprowadzić do remisu w końcówce spotkania. - Wiadomo było, że w każdej chwili gospodarze mogli wyrównać. Graliśmy do końca - komentował Szałachowski. Legioniści rzeczywiście grali do końca, bowiem w 87. minucie po dośrodkowaniu Manu znów na listę strzelców wpisał się właśnie Szałachowski.

Co jeszcze trzeba poprawić w grze Legii, aby kibice tej drużyny byli pewni zwycięstwa nad zabrzanami? - Myślę, że jeszcze musimy poprawić grę szczególnie w obronie. Generalnie było dobrze, jesteśmy zadowoleni - zakończył bohater wtorkowego spotkania.

Komentarze (0)