Chcieć, znaczy móc - relacja z meczu Lech Poznań - Wisła Kraków

Po czterech przegranych meczach piłkarze Lecha Poznań wreszcie się przełamali. Gra podopiecznych Jacka Zielińskiego momentami była bardzo dobra. Przede wszystkim nie zabrakło walki i zaangażowania, a od razu w parze przyszły dobre akcje i bramki. Lechici większą przewagę mieli w pierwszej połowie, ale wszystkie bramki padły po przerwie. Czy to zwycięstwo pozwoli Jackowi Zielińskiemu zachować posadę trenera Kolejorza?

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Od samego początku meczu gospodarze ruszyli na Wisłę z dużym animuszem. Gołym okiem było widać dużo większą determinację i zaangażowanie niż w poprzednich meczach. Krakowianie dali się zepchnąć do obrony, czego efektem były dwa strzały Sławomira Peszki, z którymi bez problemu poradził sobie Mariusz Pawełek. Goście odpowiedzieli w 12. minucie, ale uderzenie z dystansu Nourdina Boukhariego nie miała prawa zaskoczyć Krzysztofa Kotorowskiego. Nie był to jednak sygnał do ataku, bowiem to Kolejorz wciąż przeważał. Lechitom brakowało wykończenia świetnych akcji wyprowadzanych przez Peszkę i Manuela Arboledę. Szczególnie po podaniu Kolumbijczyka powinno być bardzo groźnie. Gdyby Siergiej Kriwiec opanował piłkę byłby w sytuacji sam na sam z Pawełkiem.

Peszko prezentował się w pierwszej części gry bardzo dobrze. W 26. minucie przeprowadził kapitalną indywidualną akcję, świetnie wyłożył piłkę do Semira Stilicia, a ten spudłował z 16. metrów. W następnych kilkunastu minutach gra toczyła się głównie w środku pola i brakowało sytuacji strzeleckich. Dopiero w 40. minucie w pole karne wpadł Marcin Kikut i Pawełek musiał wybijać piłkę na rzut rożny. Przed zejściem do szatni lechici mogli przypieczętować swoją przewagę. Bramkarz Wisły nie dał się jednak zaskoczyć Stiliciowi po uderzeniu z rzutu wolnego.

Po przerwie Lech również chciał odważnie ruszyć na rywala, ale już po czterech minutach stracił bramkę. Radosław Sobolewski dobrze podał do Pawła Brożka, a ten mocnym strzałem z pola karnego nie dał szans Kotorowskiemu. Radość gości nie trwała zbyt długo, bo już w 52. minucie był remis. Kapitalnym strzałem z pierwszej piłki z powietrza popisał się Dimitrije Injac i piłka po rękach Pawełka wpadła do siatki. Z pewnością to trafienie będzie kandydować do bramki sezonu.

Chwilę później nie po raz pierwszy tego wieczoru błysnął Manuel Arboleda, który nie tylko świetnie spisywał się w defensywie, ale również z powodzeniem wyprowadzał akcję ofensywne. Tym razem poradził sobie z czterema piłkarzami Wisły, popędził w stronę bramki, ale uderzenie było fatalne. W 60. minucie z rzutu wolnego groźnie strzelał Patryk Małecki i Kotorowski musiał przenieść piłkę nad poprzeczką. Gra była już bardziej wyrównana niż w pierwszej połowie. Wiślacy radzili sobie coraz lepiej, ale w 67. minucie stracili drugiego gola. Po podaniu z prawej strony Marcina Kikuta Pawełka pokonał niepilnowany Kriwiec, za którego do wejścia przygotowany był już Jacek Kiełb. W 79. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul na wprowadzonym kilkadziesiąt sekund wcześniej Joelu Tshibambie. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Semir Stilić. Podopieczni Roberta Maaskanta nie byli już wstanie odrobić strat. Co prawda bliski zdobycia bramki kontaktowej był Erik Cikos, ale to Lech kontrolował przebieg meczu. Szansę na podwyższenie wyniku miał jeszcze Tshibamba. Spotkanie fatalnie zakończyło się dla Clebera, który został zawieziony do szpitala.

Podopieczni Roberta Maaskanta nie byli już wstanie odrobić strat. Co prawda bliski zdobycia bramki kontaktowej był Erik Cikos, ale to Lech kontrolował przebieg meczu. Szansę na podwyższenie wyniku miał jeszcze Tshibamba. Spotkanie fatalnie zakończyło się dla Clebera, który został zawieziony do szpitala. Mecz wydłuż się z tego powodu aż o 11 minut. Grająca w osłabieniu Wisła straciła jeszcze jedną bramkę. Po zamieszaniu w polu karnym Wisły wynik przypieczętował wprowadzony kilka minut prędzej Mateusz Możdżeń. Dla młodego lechity jest to pierwsza bramka w ekstraklasie.

Zwycięstwo pozwoliło Lechowi uniknąć zajęcia miejsca w strefie spadkowej. Nie wiadomo jaki wpływ będzie miało na przyszłość Jacka Zielińskiego. Kibice poznańskiego klubu dali do zrozumienia, że nie chcą w Kolejorzu Jose Marii Bakero. Nie oznacza to jednak, że dali wotum zaufania obecnemu trenerowi Lecha.

Lech Poznań - Wisła Kraków 4:1 (0:0)
0:1 - Paweł Brożek 49'
1:1 - Injac 52'
2:1 - Kriwiec 67'
3:1 - Stilić (k.) 80'
4:1 - Możdżeń 90+9'

Składy:

Lech Poznań:
Kotorowski - Kikut, Arboleda, Djurdjević, Henriquez - Peszko (89' Możdżeń), Bandrowski, Injac, Kriwiec (68' Kiełb) - Stilić - Rudnevs (78' Tshibamba).

Wisła Kraków: Pawełek - Cikos, Chavez, Cleber, Paljić - Małecki (74' Piotr Brożek), Sobolewski, Wilk (81' Żurawski), Boukhari (57' Garguła), Kirm - Paweł Brożek.

Żółte kartki: Henriquez (Lech) oraz Sobolewski, Wilk, Cleber, Chavez (Wisła).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Ocena drużyn:

Lech Poznań: 4,5.
Podopieczni Jacka Zielińskiego momentami przypominali drużynę, która zdobywała mistrzostwo Polski. W poczynaniach lechitów było widać olbrzymie zaangażowanie, co przyniosło efekt w postaci zwycięstwa.

Wisła Kraków: 3 W pierwszej połowie Biała Gwiazda dała się kompletnie zdominować Lechowi. Po przerwie była już bardziej równorzędnym rywalem, ale mimo prowadzenia nie zdołała nawet zremisować. Wiśle zabrakło przede wszystkim argumentów w ofensywie.

Wypowiedzi --->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×