Diagnoza Szatałowa: Cracovii trzeba wyciąć chore miejsce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jurij Szatałow w niedzielę przejął stery w Cracovii. Chociaż Pasy znajdują się w opłakanej sytuacji, 47-letni szkoleniowiec nie dopuszcza do siebie myśli o spadku z ekstraklasy. - <i>Gorzej być nie może, a ja dobrze radzę sobie w kryzysowych sytuacjach</I> - mówi z przekonaniem.

W tym artykule dowiesz się o:

Wychowanek Szachtara Donieck ostatniego dnia października poprowadził swój pierwszy trening z krakowskim zespołem. Po zajęciach spotkał się z dziennikarzami na spontanicznej konferencji prasowej. Nie przeraża go ligowa pozycja drużyny i zapewnia, że zna sposób na dźwignięcie Pasów w górę tabeli: - Cała Polska dziwi się, że z takim potencjałem, jaki ma Cracovia, z takimi piłkarzami, zdobyła tylko 4 punkty. Podchodzę do tego w taki sposób, że gorzej już być nie może. Kilka razy w takich sytuacjach, gdy przejmowałem zespół na 10. miejscu, kończyłem sezon na 2. lub na 3. Udało mi się wydźwignąć w górę Polonię Bytom, wcześniej też Jagiellonię, więc myślę, że w kryzysowych sytuacjach mi się to udaje. Mam nadzieję, że w Cracovii ten scenariusz się powtórzy. Jest przed nami dużo meczów. Jestem optymistą i myślę, że utrzymamy się w lidze.

Władze Cracovii zatrudniły Szatałowa z myślą o utrzymaniu w najwyższej klasie rozgrywkowej, a nie o budowaniu drużyny na powrót do ekstraklasy w przyszłym sezonie. - Nie ma w ogóle takiej możliwości, żebyśmy już czuli się jak spadkowicze! Uważam, że zespół na pewno się obudzi. Nie obiecuję, że to będzie jutro, czy pojutrze, ale z biegiem czasu to będzie zespół, który będzie chciał wygrać każde następne spotkanie. Ktoś może zrobić jakiś błąd, ale gwarantuję, że nikomu nie zabraknie determinacji - zapewnia Szatałow, który chce przeprowadzić indywidualne rozmowy z każdym z zawodników. Chce także z zarządem klubu porozmawiać na temat sytuacji Michała Golińskiego, który po meczu 3. kolejki z Lechem Poznań został odesłany do drużyny młodzieżowej i od dwóch miesięcy biega po boiskach Młodej Ekstraklasy.

Nowy trener Pasów w sobotę z wysokości trybun oglądał porażkę Cracovii z Polonią Bytom (0:1). Jakie są jego pierwsze spostrzeżenia? - W pierwszej połowy nie można było mieć zastrzeżeń pod względem determinacji, ale nie widziałem tam zespołu. Było chaotycznie w akcjach zarówno ofensywnych, jak i defensywnych brało udział maksymalnie dwóch zawodników. Nie było zespołu, a w każdej akcji musi brać udział cały zespół. To trzeba poprawić - na boisku ma być zespół, a nie pojedyncze osoby. Trzeba znaleźć to chore miejsce w zespole, które boli i trzeba to wyciąć - tłumaczy.

W poniedziałek piłkarze Cracovii dostali wolne. We wtorek spotkają się na dwóch treningach. Do piątkowych 182. derbów Krakowa Szatałow przeprowadzi maksymalnie pięć treningów z nową drużyną. To niewiele czasu, zwłaszcza przed tak prestiżowym meczem. - Materiał taki, jak człowiek różnie pewne rzeczy przyjmuje. Jeśli ktoś szybko wchłania, jak gąbka, to wystarczą trzy dni, ale jakieś nawyki zostają. Te nawyki, jak w komputerze, trzeba zresetować i wprowadzić nową informację. Zobaczymy ile czasu nam to zajmie. Myślę, że już pojawił się taki sygnał, że dojdziemy do porozumienia. Ja jestem bardzo wymagający do zawodników i powiedziałem im, że dla mnie nazwiska nie istnieją. Nazwiska, to - jak wiadomo - dobrze wyglądają na nagrobkach - puentuje szkoleniowiec.

Źródło artykułu: