ŁKS nie wiedział co się dzieje w pierwszej połowie - rozmowa z piłkarzem GKS-u Katowice Rafałem Sadowskim

Zdjęcie okładkowe artykułu: Kibice GKS-u Katowice
Kibice GKS-u Katowice
zdjęcie autora artykułu

14. kolejka I ligi okazała się ponownie niezbyt szczęśliwa dla piłkarzy Gieksy. Podopieczni Wojciecha Stawowego przegrali u siebie z ŁKS-em Łódź 3:1. Mimo rozegrania dobrej pierwszej połowy, gospodarze po raz kolejny nie potrafili korzystnego rezultatu utrzymać do końca.

Rafał Krząpa: Porażka 3:1 z ŁKS-em to nie jest wynik, którego się spodziewaliście.

Rafał Sadowski: Czujemy ogromny niedosyt i piłkarską złość, bo przegrywamy drugi mecz, gdzie byliśmy o wiele lepszym zespołem. Nie ma co się załamywać. Musimy się spiąć, być bardziej skoncentrowani przy kolejnych potyczkach.

Pierwsza połowa w waszym wykonaniu znakomita.

- Mieliśmy kilka okazji w pierwszej połowie. Szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, bo mogliśmy prowadzić dwa, lub trzy do zera. Gdybyśmy zagrali skuteczniej, to ustawilibyśmy sobie spotkanie już po pierwszej połowie. Byliśmy pewni siebie, skoncentrowani i nie wiem co się stało z nami po przerwie.

O drugiej połowie chyba wszyscy wolelibyście szybko zapomnieć.

- Przed wyjściem na drugą część gry wiedzieliśmy, że mamy zagrać na zero z tyłu. Uważam, że zabrakło nam trochę koncentracji, za bardzo chcieliśmy zagrać do przodu, zamiast mądrze poczekać i kontrować przeciwnika. Wydaje mi się, że grę ŁKS-u napędziliśmy

indywidualnymi stratami i to dało im wiatr w żagle. My musimy się nauczyć, że po straconej bramce świat się jeszcze nie kończy i trzeba grać do końca. Po pierwszej, a później po drugiej straconej bramce zeszło z nas powietrze. Trzecia stracona bramka totalnie nas dobiła. Każdy z nas indywidualnie powinien sobie usiąść i pomyśleć co źle zrobiliśmy i wyciągnąć z tego wnioski. Bardzo szkoda tego spotkania, bo zwycięstwo było w zasięgu ręki.

Patrząc na waszą grę w pierwszej połowie, widać już styl gry wypracowany przez trenera Stawowego. Niestety w dalszym ciągu brakuje wam skuteczność w akcjach ofensywnych.

- My na boisku robimy swoje. Widać, że gramy coraz lepiej, staramy się realizować to co nakreśla nam trener Stawowy. Myślę, że gramy dobry futbol, ale za wrażenia artystyczne nikt nie nagradza, my jesteśmy rozliczani z punktów. Cały czas pracujemy nad sobą i

myślę, że to będzie wyglądało w przyszłości.

Jesteś na wypożyczeniu w Katowicach, chciałbyś tutaj zostać na dłużej?

- Tak, jestem na wypożyczeniu z Wigier Suwałki, bardzo mi się tutaj podoba. Tu jest I liga, GKS to jest znakomita firma, dodatkowo pracuje z nami świetny trener i jego sztab. Byłbym przeszczęśliwy, gdybym mógł tutaj zostać i dalej szlifować swoje umiejętności. Uważam, że najlepszym miejscem dla mnie do rozwoju będą Katowice.

Ta rozmowa nie mogłaby się obyć bez pytania o przydomek "Messi".

- (śmiech) Messi jest tylko jeden. Mi miło to słyszeć, ale taki pseudonim zobowiązuje, trzeba dawać z siebie wszystko w każdym meczu i pokazywać, ze chociaż troszeczkę mogę być upodabniany do Messiego, nie tylko fryzurą, ale głównie grą.

Mimo, że to twój pierwszy sezon w I lidze grasz bez kompleksów.

- Tak, to jest mój pierwszy sezon na tym szczeblu. Ja się cały czas uczę tego futbolu, mam nadzieje, że to będzie dobrze wyglądało. Z meczu na mecz obieram coraz większej ogłady i spokoju na boisku. Liczę, że będzie tylko lepiej.

Do końca rundy jesiennej pozostały tylko trzy spotkania. Waszymi kolejnymi rywalami są odpowiednio KSZO, Flota i Pogoń Szczecin. Jaka zdobycz punktowa będzie was satysfakcjonowała?

- My gramy o komplet z tymi zespołami. Nie mamy żadnych kompleksów, chcemy ugrać całą pulę. Niestety ostatnio jest pechowo i przegrywamy te spotkania. Wierzę w to, że będziemy punktować, bo tutaj są świetni zawodnicy z doświadczeniem ligowym. W Katowicach większość ludzi się niecierpliwi i oczekują wyników na już, ale my powtarzamy, że ten zespół jest w budowie. Byliśmy rozbici po pierwszych meczach za trenera Fornalaka, głównie po przegranej z Podbeskidziem. To wszystko musi potrwać. Na dobrą grę składa się wiele, często bardzo małych elementów, wszystko jest bardzo ważne.

Patrząc na waszą grę wydaje się, że w zespole brakuje lidera, osoby, która w trudnych momentach potrafiłaby krzyknąć i zmobilizować zespół do lepszej gry.

- Jacek Gorczyca jest takim zawodnikiem, który do nas krzyczy, pomaga nam z ławki. W Gieksie jest wielu doświadczonych zawodników. Ja jestem młody i się za bardzo nie znam. Może powinna być taka osoba w drużynie, takie pytanie powinieneś skierować raczej do

starszych kolegów. Wydaje mi się, że każdy powinien krzyczeć, przodować, a my robiliśmy to tak skrycie. Były mecze, że wielu z nas potrafiło krzyknąć, ale zdarzały się też takie, że większość z nas milczała.

Wróćmy do meczu z Sandecją. W tym spotkaniu również chyba zabrakło wam koncentracji, bo minutę po strzelonej bramce na 2:1, tracicie gola.

- W obu meczach zabrakło nam konsekwencji i koncentracji. Jednak gdy jedna lub dwie osoby popełniają błąd to reszta kolegów powinna pomóc i starać się to niepowodzenie naprawić. Z piłkarzami z Nowego Sącza powinniśmy wygrać, a przegraliśmy. Ani Sandecja ani ŁKS to nie były drużyny, które by nas rozklepały. ŁKS nie wiedział co się dzieje w pierwszej połowie.

Po serii trzech porażek spadliście do strefy spadkowej. Waszym zadaniem w tych trzech meczach będzie ucieczka z tej strefy?

- My jesteśmy teraz w strefie spadkowej, ale mam nadzieje, że wygramy kolejny mecz i uda nam się z tej strefy wyjść. Trzy najbliższe mecze chcemy po prostu wygrać. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce, by móc w spokoju przepracować zimę. To jeszcze nie koniec sezonu. Potrzeba tylko troszeczkę czasu, żeby to wszystko załapało.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)