- Bardzo mało brakowało. Straciliśmy w końcówce dwie bramki. Przy takim zespole jak Legia trzeba być skoncentrowany do 95. a nawet do 100. minuty meczu - komentował niedługo po meczu obrońca Górnika Adam Banaś. Zawiedzeni po niedzielnym pojedynku na Łazienkowskiej byli zawodnicy z Górnego Śląska, którzy wbrew pozorom zagrali dobre spotkanie, jednak to nie wystarczyło aby pokonać Wojskowych.
Ponownie dały o sobie znać stałe fragmenty gry, dzięki którym Legia wygrała większość spotkań w tym sezonie. Tym razem po dwóch dośrodkowaniach Tomasza Kiełbowicza obrona gości nie poradziła sobie z upilnowaniem piłkarzy z Warszawy w polu karnym. - Widzieliśmy, że warszawiacy są groźni przy stałych fragmentach gry, ale nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Najbardziej boli jednak to, że Legia miała tylko dwa stałe fragmenty gry i praktycznie żadnej innej sytuacji podbramkowej. Legioniści potrafią wyciągać przegrane mecze, tak jak z Cracovią i Lechem - ocenia Banaś.
Co ciekawe po raz pierwszy w tym sezonie Górnik po zdobyciu bramki przegrał spotkanie. - Nie powinniśmy do tego dopuścić. Przegraliśmy wygrany mecz. Mieliśmy z tyłu wszystko pod kontrolą. Z tej gry mieliśmy tyle co Legia, zdobyliśmy nawet bramkę, ale nic nie zapowiadało, że podniosą się w końcówce. Pierwszy raz zdobyliśmy pierwsi bramkę i przegraliśmy. Legia jak gra u siebie jest jednak groźna do ostatniej minuty. Piłka jest nieobliczalna - zakończył obrońca Górnika.