Pierwsza część gry należała zdecydowanie do gospodarzy, którzy po bramce Janusza Dziedzica objęli prowadzenie. - Nie chcę tłumaczyć naszej postawy w pierwszej części gry, ale GKS miał tylko 11 punktów i wiedzieliśmy, że musiał ruszyć na nas, bo im punkty u siebie są bardzo potrzebne. Strzelili nam bramkę, ale z czasem to my zaczęliśmy przejmować inicjatywę, co było widoczne po końcowym gwizdku sędziego - stwierdził pomocnik ŁKS-u.
Przed spotkaniem z Gieksą podopieczni Andrzeja Pyrdoła byli stawiani w roli faworyta. Po 13. kolejkach z 32. punktami na koncie zajmowali 1. miejsce w tabeli I ligi. - My sami zwiesiliśmy sobie wysoko poprzeczkę, wszyscy na nas patrzą przez pryzmat tego, że jesteśmy liderem. W każdym meczu musimy udowadniać, że zasłużenie prowadzimy w tabeli - kontynuuje nasz rozmówca.
W 14. kolejce główni rywale ŁKS-u - Sandecja Nowy Sącz, Piast Gliwice i Flota Świnoujście przegrali swoje spotkania ligowe. Jedynie Podbeskidzie Bielsko-Biała utrzymało trzypunktowy dystans do łodzian. - Cieszy nas to zwycięstwo podwójnie, bo nasi rywalem jak Piast, Flota czy Sandecja przegrali swoje spotkania, co pozwoliło nam odskoczyć jeszcze bardziej - wskazuje pomocnik ŁKS-u.
W następnej kolejce podopieczni Andrzeja Pyrdołą zmierzą się w meczu na szczycie z Sandecją Nowy Sącz. Konfrontacja pierwszej i czwartej drużyny I ligi będzie hitem 15. kolejki. - W meczu z Sandecją gramy o pełną pulę, musimy uzbierać jak najwięcej punktów w tej rundzie, żeby spokojnie przepracować okres zimowy - puentuje Michał Łabędzki.