W wyjściowym składzie Borussii w Paryżu pojawił się tylko jeden reprezentant Polski, Łukasz Piszczek. Prawy obrońca rozegrał pierwsze 45 minut, a portal "Reviersport" przyznał mu najgorszą notę w zespole ("5", gdzie "1" - klasa światowa, "6" - poniżej krytyki), zwracając uwagę na niewykorzystaną sytuację z 17. minuty i zostawianie zbyt dużo miejsca napastnikom francuskiej drużyny Nene i Mevlutowi Erdingowi.
Klopp, domagając się bardziej ofensywnej postawy zespołu, w przerwie Piszczka zastąpił Jakubem Błaszczykowskim, który spisał się nieco lepiej od swojego rodaka. Najpierw w 53. minucie popełnił jednak katastrofalny błąd w środku pola, który omal nie zakończył się utratą gola. Później był niezwykle aktywny i popisał się świetnymi dograniami do Lucasa Barriosa i Roberta Lewandowskiego. Oceniony został na "3+", lepiej od swojego konkurenta do miejsce w składzie, Mario Goetze.
W 68. minucie na murawie pojawił się Lewandowski. Westfalczycy w końcówce frontalnie nacierali na bramkę paryżan, a Polak należał do najbardziej widocznych zawodników. Zawiódł jednak wtedy, gdy jego umiejętności były najbardziej potrzebne - w 77. i 91. minucie zmarnował wyśmienite okazje. Zwłaszcza druga z nich powinna śnić się "Lewemu" po nocach. 22-latek otrzymał podanie od Marcela Schmelzera i miał sporo, by dokładnie przymierzyć. Uderzył jednak zbyt słabo i nie zdołał zaskoczyć Apouli Edela.
Aktualni liderzy Bundesligi po raz drugi podzielili się punktami z Paris-Saint Germain i jest o krok od pożegnania się z Ligą Europejską. Czarno-żółci muszą pokonać na wyjeździe Sevillą oraz wygrać na Signal Iduna Park z Karpatami Lwów, a dodatkowo liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych spotkaniach. - Sami jesteśmy sobie winni - smuci się trener Klopp. - Zabrakło nam szczęścia - ocenia rozczarowany Kevin Grosskreutz. - Zrobiliśmy wszystko, by wygrać. Zabrakło tylko skuteczności - dodaje Neven Subotić.