Dariusz Pawlusiński: Za jeżdżenie na dupie nikt punktów nie daje

- Za jeżdżenie na dupie nikt punktów nie daje - mówi rozgoryczony pomocnik Cracovii, Dariusz Pawlusiński. Przegrana w 182. Wielkich Derbach Krakowa była już 9. ligową porażką Pasów w tym sezonie. Z każdą kolejką strata krakowian do innych drużyn walczących o utrzymanie jest coraz większa.

Biała Gwiazda wygrała piątkowe starcie 1:0 po golu Nourdina Boukhariego w 95. minucie gry. W podobnym okolicznościach w minionym sezonie to Cracovia zapewniła sobie jeden punkt. - To co my zabraliśmy Wiśle w tamtym sezonie, teraz zabrała nam ona. To jest w tym wszystkim najgorsze, bo sądzę, że gdybyśmy zdobyli z Wisłą chociaż jeden punkt, moglibyśmy psychicznie się podbudować przed wyjazdem na Widzew, a w obecnej sytuacji znów mamy ciężki tydzień - wciąż mamy na koncie ledwie cztery punkty, znów trafia nam się porażka i to ta najgorsza z możliwych - komentuje "Plastik".

Jurij Szatałow, dla którego derbowy mecz był debiutem na ławce trenerskiej Cracovii, jeszcze przed tym meczem zapewniał, że jego drużynie nie zabraknie determinacji. To się sprawdziło, ale Pasy wciąż prezentują się blado pod względem typowo piłkarskim. - My na tyle, na ile potrafimy na tyle walczymy. Jeździmy na dupach, ale na dzień dzisiejszy to jest za mało, bo nie ma wciąż punktów. Za to, że ktoś jeździ na dupie punktów nie dają - mówi Pawlusiński.

Pasy są w opłakanej sytuacji. Po 12 kolejkach mają na koncie ledwie 4 punkty i do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli tracą już 9 "oczek". - To wszystko jest przykre, bo jak tu jestem od pięciu lat, tak nie przypominam sobie tak dramatycznej sytuacji, żebyśmy po tylu rozegranych meczach mieli tak beznadziejnie mały dorobek punktowy. Ciężko mi sobie też przypomnieć podobną sytuację w polskiej Ekstraklasie, jak trzydzieści trzy lata żyję. Nie jest łatwo w takiej sytuacji się pozbierać, ale my głęboko w to wierzymy, że ten niefart, który jest przy nas w końcu się odwróci - zapewnia Pawlusiński.

Jaka jest recepta na uzdrowienie Pasów? - Nie wiem, może trzeba iść się solidnie pomodlić, różaniec odmówić? Nie mam pojęcia. Potrzeba może jakiegoś magika przyprowadzić, żeby odczarował to wszystko, bo naprawdę wychodząc na boisko zostawiamy serce, zostawiamy zdrowie, ale to jest za mało - odpowiada skrzydłowy Cracovii.

Źródło artykułu: