Mariusz Pawełek: W Wiśle żaden bramkarz nie miałby spokoju

Mariusz Pawełek był jednym z bohaterów 182. Wielkich Derbów Krakowa. Często krytykowany przez kibiców golkiper Wisły w dwóch sytuacjach świetnymi interwencjami uchronił Białą Gwiazdę przed utratą bramki.

"Mario" dwukrotnie wyszedł obronną ręką z pojedynków z Saidim Ntibazonkizą. W 17. minucie po wybiegu z linii bramkowej na 40. metr w świetnym stylu wybił mu piłkę wślizgiem, a w drugiej części gry instynktownie sparował jego uderzenie z 8. metrów. Warto zaznaczyć, że w tym momencie Pawełek grał z kontuzją kostki, której nabawił się przy obronie strzału Aleksandr Suworowa z rzutu wolnego. - Zahaczyłem o słupek i kiedy chciałem stanąć na palcach, podkręciłem staw skokowy - mówi i dodaje: - Jeśli chodzi o pierwszą interwencję, to wyciągnąłem wnioski z meczu z Jagiellonią Białystok (w podobnej sytuacji Pawełek sfaulował wówczas Kamila Grosickiego i został wyrzucony z boiska - przyp. red.). Widziałem po koordynacji Ntibazonkizy, że chce sobie puścić piłkę w moją lewą stronę i tyle, ile miałem siły w nogach, starałem się zainterweniować. Jeśli bym nie dotknął piłki, to dostałbym czerwoną kartkę.

Latem Wisła po kilkunastu miesiącach poszukiwań i przetestowaniu przeszło 20 bramkarzy w końcu znalazł konkurenta dla Pawełka. Biała Gwiazda zapłaciła Spartakowi Subotica 500 tys. euro za Milana Jovanicia, który w Krakowie podpisał 5-letni kontrakt. Decyzją Roberta Maaskanta to jednak Pawełek pozostał numerem "1" w bramce Wisły. W ostatnich tygodniach coraz więcej kibiców i komentatorów chwali Pawełka za występy. - Fajnie, że to ludzie zauważają. Chcę robić swoje. Jestem akurat w najlepszym wieku dla bramkarza. Czasami niektórzy mieli zagotowane głowy i presje na mnie była naprawdę duża. Chcę grać jak najlepiej dla tego klubu. Były dobre i złe chwile. Ja czasem chcę za dużo i były takie, a nie inne incydenty. Nie jeden bramkarz na świecie się myli... Wisła to specyficzny klub i chyba żaden bramkarz nie miałby spokoju. Nie przejmuję się tym - zapewnia wychowanek Odry Wodzisław Śląski.

Pawełek radzi zachować spokój po derbowym zwycięstwie i daleki jest od ogłaszania powrotu dobrej Wisły. - Nie będziemy się podniecać po tym zwycięstwie. To ważna wygrana, ale to był typowy mecz na remis. Po wygranej z Lechią i Widzewem też była "pompa" - mówi, mając na myśli, że po tych zwycięstwach przyszła porażka z Lechem Poznań aż 1:4, a Wisłę czeka teraz kolejny prestiżowy pojedynek z Legią Warszawa.

Komentarze (0)