Kolejorz wreszcie wygrywa - relacja z meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk

Po dwóch słabych meczach, w których Lech Poznań zdobył tylko jeden punkt, podopieczni Jose Marii Bakero pokonali Lechię Gdańsk 2:0. To pierwsze ligowe zwycięstwo pod wodzą Hiszpana. Dzięki zwycięstwu Kolejorz złapał kontakt z drużynami z drugiej połowy tabeli.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Skład Lecha Poznań znów różnił się od tego, który Jose Maria Bakero wystawiał w poprzednich meczach, ale tym razem był on całkiem logiczny. Z kolei Tomasz Kafarski po raz kolejny wystawił ofensywnie usposobioną jedenastkę. Od początku meczu było widać, że obie drużyny nie zamierzają kalkulować i interesują je tylko trzy punkty.

Klarownych sytuacji jednak brakowało. W Lechu uderzali Artjoms Rudnevs obok bramki oraz z dystansu Mateusz Możdżeń i Marcin Kikut. Z kolei po stronie Lechii Krzysztofa Kotorowskiego sprawdzał Abdou Traore. Później szczęścia ponownie bezskutecznie szukał Rudnevs. Obie drużyny były czujne w defensywie, a to powodowało, że okazji brakowych nie było.

W 29. minucie niecelnie z dystansu uderzał Paweł Nowak. W kolejnych minutach zagrożenie pod bramką Lechii stwarzał głównie Rudnevs. Łotewski napastnik kilkukrotnie uderzał głową, zawsze brakowało jednak precyzji. Podobnie było w przypadku strzału Jakuba Wilka. W ostatniej minucie groźnie zagrywał Sławomir Peszko i piłka po rękach Sebastiana Małkowskiego wyszła na rzut rożny.

Pierwsza połowa, choć zaczęła się obiecująco, nie dostarczyła zbyt wielu emocji. Do pewnego momentu akcje obu drużyn wyglądały ciekawie, ale gdy piłkarze zbliżali się do pola karnego było już gorzej, a co za tym idzie brakowało najważniejszego w piłce nożnej: sytuacji i bramek. Lech był stroną dominującą, ale nie mógł tego udokumentować.

Pięć minut po wznowieniu gry Kolejorz mógł objąć prowadzenie. Peszko uderzył z pola karnego tak, że piłka trafiła do Rudnevsa, ale Łotysz głową posłał piłkę nad bramką. Chwilę później akcję wykończył Peszko i było 1:0. Rudnevs wygrał pojedynek główkowy i zgrał piłkę do Wilka, a ten zagrał do nie pilnowanego prawego pomocnika Kolejorza, który mając przed sobą tylko Małkowskiego wyprowadził Lecha na prowadzenie.

Sześć minut później było już 2:0. Rudnevs oddał w tym meczu sporo niecelnych strzałów głową, ale tym razem po dośrodkowaniu Siergieja Kriwca był bardziej precyzyjny i zdołał pokonać Małkowskiego. Łotysz był tego dnia bardzo aktywny. Zanim w 69. minucie opuścił boisko zdołał oddać jeszcze jeden niecelny strzał.

W 75. minucie bliski zdobycia kapitalnego gola był Kriwiec. Piłka po jego uderzeniu z 30 metrów odbiła się od poprzeczki i tuż przed linią bramkową. Wynik podwyższyć mógł Joel Tshibamba, który w sytuacji sam na sam z Małkowskim przelobował go, ale nie trafił w światło bramki. Wcześniej Lechia próbowała zaskoczyć Kotorowskiego niecelnym strzałem z dystansu Pawła Buzały. W ostatniej minucie doliczonego czasu goście mogli zdobyć honorowego gola, ale strzał Aleksandra Sazankoua z trudem obronił bramkarz Lecha.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)
1:0 - Peszko 52'
2:0 - Rudnevs 58'

Składy:

Lech Poznań:
Kotorowski - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Peszko, Injac, Możdżeń (46' Kriwiec), Wilk (77' Djurdjević) - Stilić - Rudnevs (69' Tshibamba).

Lechia Gdańsk: Małkowski - Deleu (73' Dawidowski), Kozans, Bąk, Wołąkiewicz - Nowak, Zieńczuk (62' Pietrowski), Surma - Buzała, Buval, Traore (73' Sazankou).

Żółte kartki: Kriwiec (Lech) oraz Zieńczuk, Nowak, Dawidowski (Lechia).

Sędzia: Masaaki Toma (Japonia).

Widzów: 20 600.

Oceny drużyn:

Lech Poznań: 4,5
W pierwszej połowie Lech był lepszym zespołem od Lechii, ale nie wiele z tego wynikało. Po przerwie było już jednak zdecydowanie lepiej i Kolejorz zasłużenie zainkasował trzy punkty.

Lechia Gdańsk: 3,0 Niby nie było tragedii, ale mimo ofensywnego ustawienia Lechia nie zagrażała zbytnio Lechowi. W pierwszej połowie potrafiła jeszcze nawiązać walkę, ale po przerwie Lech był zespołem zdecydowanie lepszym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×