Adam Nawałka (trener Górnika Zabrze): Zdecydowane zwycięstwo Śląska poparte zarówno grą, jak i stałymi fragmentami. Wiedzieliśmy, że Śląsk ma bardzo groźne stałe fragmenty gry, dlatego bardzo dużo czasu poświęciliśmy, aby się temu przeciwstawić. Niestety okazało się, że jeszcze widocznie za mało tego czasu mieliśmy. Musimy oczywiście wyciągnąć wnioski i starać się poprawić tą sytuację. Wprawdzie wiemy, gdzie leży problem, natomiast tutaj ten czas jest niezbędny. Będziemy robić wszystko, żeby akurat te błędy wyeliminować. Jeszcze raz powiem - zasłużone zwycięstwo Śląska. Praktycznie od pierwszej minuty kontrolowali grę, był fragment w drugiej połowie, kiedy my przejęliśmy inicjatywę i brakowało wykończenia akcji. Tomek Zahorski minimalnie pomylił się, bo gdyby piłka poszła w samo okienko to padłaby bramka, byłby to gol kontaktowy. W następnej akcji dostaliśmy gola na 0:3 i praktycznie było już po meczu. Muszę powiedzieć, że wprawdzie przegraliśmy 0:4, ale zawodnicy włożyli bardzo dużo wysiłku. Tym bardziej takie porażki bolą, a jest to absolutnie nauczka dla nas na przyszłość, że jeszcze więcej musimy wkładać tej pracy, aby były efekty. Nie jesteśmy jeszcze taką drużyną, która walczyłaby o te najwyższe cele dlatego musimy zejść na ziemię i wsiąść się do ciężkiej pracy.
Orest Lenczyk (trener Śląska Wrocław): W zasadzie nic się nie stało oprócz tego, że zagraliśmy dobry mecz. Wykorzystaliśmy to, że zdobyliśmy szybko bramki. Zmusiliśmy drużynę Górnika do ataku pozycyjnego co dawało później szanse przy odbiorze piłki na przeprowadzenie szybkiego ataku z którego stwarzaliśmy sobie sytuacje, padały bramki. Nie chcę powiedzieć szkoda, że aż tyle, żeby zostawić sobie dwa gole na Ruch Chorzów. Jak można odbierać zawodnikom, którzy tak bardzo chcieli dziś wygrać? Nawet tym, którzy raczej bronią zespół niż atakują. Oni zdobyli bramki w sytuacjach bezkompromisowych. Sądzę, że zawodnicy włożyli sporo sił w ten mecz. Jeżeli momentami dawaliśmy Górnikowi grać to w zasadzie dlatego, żeby troszkę odpocząć i znowu ruszyć. Kolejnego gole były dowodem, że mecz trwa 90 minut. Uniesieni zachowaniem, dopingiem publiczności stworzyli widowisko, które z jednej strony było jednostronne, a z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że czasem się gra pięknie, ale się nie wygrywa. Dziś grali dobrze, skutecznie. Nie mamy zmartwień po tym spotkaniu, kontuzji nie ma. Mamy tydzień do meczu z Ruchem Chorzów. 16 puntów mamy, a jest szansa za tydzień mieć 19. Przy tej publiczności mamy szansę na kolejne punkty za tydzień. Później czekają nas dwa wyjazdy. W Gdyni na sztucznej murawie gra się podobno arcytrudno. W Białymstoku chciałbym zmierzyć się z liderem, który pokaże nam miejsce w szeregu. Jeżeli są tacy, którzy uważają, że może się stać odwrotnie - bardzo bym się cieszył z tego powodu. Na razie stało się jak się stało - Ruch Chorzów na horyzoncie.