Szymon Pawłowski - powrót motoru napędowego

Jeszcze na początku sezonu KGHM Zagłębie Lubin było bezradne w ataku. Brakowało piłkarzy robiących różnicę na murawie. Najpierw wrócił Dawid Plizga, a następnie Szymon Pawłowski. Obaj są motorem napędowym miedzianej "jedenastki".

Pawłowski pauzował osiem miesięcy i wrócił cztery tygodnie temu na pojedynek z Lechem Poznań. Od razu stał się pierwszoplanową postacią Miedziowych. Z miejsca jego rajdy zaczęły siać popłoch w szeregach defensywnych rywali. Jednak brakuje mu wykończenia, gdyż po w pięciu meczach ekstraklasy powinien mieć na koncie przynajmniej jedną bramkę. Tak to ani razu nie pokonał bramkarza przeciwnika.

W niedzielę zaprzepaścił świetną okazję, kiedy w sytuacji sam na sam z Łukaszem Sapelą strzelił w długi róg, ale bramkarz PGE GKS-u Bełchatów jedną ręką zdołał sparować strzał na rzut rożny. - Przespaliśmy pierwszą połowę i w drugiej musieliśmy gonić. Szkoda, ponieważ po przerwie stworzyliśmy trochę sytuacji i zagraliśmy dobrą "połówkę". Musimy jednak grać dwie takie, jeśli chcemy wygrywać - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Szymon Pawłowski.

Nerwowo na ławce rezerwowych reagował Marek Bajor, trener Zagłębia. Jednak tak jak wspominał Pawłowski - w drugiej połowie lubinianie prezentowali się już dużo lepiej. - Było gorąco w przerwie w szatni. Powiedzieliśmy sobie co jest nie tak. Wyszliśmy bardziej zmotywowani i to poskutkowało - stwierdził nasz rozmówca.

W tym spotkaniu dużo razy piłkarze Zagłębia oddawali piłkę do kolegów z drużyny zamiast samemu próbować strzelić na bramkę. Tak było m.in. w przypadku Csaby Horvatha w pierwszej połowie. W drugiej części także nie brakowało takich sytuacji. - Widocznie ktoś widział lepiej ustawionych kolegów. Pewnie stąd to wynikało. Chciał, żeby ktoś miał łatwiej. Gramy po to, żeby zdobywać bramki, dlatego wymieniamy tak dużo podań - przyznał Pawłowski.

W końcówce Miedziowi zmarnowali kilka wybornych okazji i mogli ten mecz wygrać. - Wydaje mi się, że więcej sytuacji to my mieliśmy, ale jak się ich nie wykorzystuje, to się nie wygrywa. W tym roku Zagłębie zagra jeszcze na Dialog Arena z Lechią Gdańsk i Koroną Kielce. - Mamy u siebie dwa ciężkie mecze. Liga w tym sezonie jest bardzo wyrównania i potrzebujemy zdobywać punkty - dodał Pawłowski. Jednak zanim dojdzie do lubinianie zmierzą się z Wisłą w Krakowie. - Wisła jest dobrą drużyna i ma niezłych zawodników, ale my postaramy się sprawić niespodziankę- zakończył 24-letni reprezentant Polski.

Komentarze (0)