Waldemar Fornalik: Ustawienia (jeszcze) nie zmienimy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W poprzednim sezonie piłkarze Ruchu Chorzów występowali z dwójką piłkarzy z przodu. Po odejściu z zespołu Andrzeja Niedzielana oraz Artura Sobiecha Niebiescy znowu grają jednym napastnikiem i do końca rundy ustawienia nie zmienią.

Piłkarze Ruchu Chorzów w bieżącym sezonie wrócili do ustawienia z jednym napastnikiem. Waldemar Fornalik przekonuje, że gra dwójką zawodników w przodzie, w obecnej sytuacji nie byłaby dobra dla zespołu. - Wszyscy tęsknią za ustawieniem 4-4-2, ale do tego trzeba mieć wykonawców. Napastnicy muszą współpracować ze sobą, a nie grać swój mecz - przekonuje szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski. - W ubiegłym sezonie też nie graliśmy klasycznym 4-4-2, ale 4-4-1-1 - dodaje Fornalik i zapowiada, że w najbliższym pojedynku z Jagiellonią Niebiescy swojego ustawienia nie zmienią. - Nie wiem czy to byłby dobry moment na takie zmiany - ucina.

Po dwóch porażkach w pojedynkach wyjazdowych Niebiescy stają przed trudnym zadaniem w spotkaniu z liderem ekstraklasy. Trener chorzowian nie spisuje jednak swojego zespołu na straty. - Trzeba spodziewać się zdecydowanego Ruchu, który będzie chciał wygrać. Bardzo potrzebujemy punktów. Wiemy, że Jagiellonia jest mistrzem jesieni i zwyciężyć nie będzie łatwo, ale cel jest jak najbardziej do zrealizowania - twierdzi Waldemar Fornalik.

W poprzedniej serii spotkań Ruch przegrał ze Śląskiem. Niebiescy uważają, że z tego pojedynku nie mieli prawa wracać na Cichą bez zdobyczy punktowej. - To w ogóle był dla nas nieszczęśliwy mecz. Straciliśmy gola ze spalonego. Statystyki mówią, że w wielu aspektach byliśmy lepsi od Śląska, ale co z tego skoro po tym pojedynku nie zapisano nam punktów - smuci się trener i wraca do kontrowersyjnej sytuacji z dziewięćdziesiątej minuty, gdy na boisku pojawiły się dwie piłki. - Na pewno ta sytuacja nie miała decydującego wpływu na wynik, ale... chciałbym żeby mój zespół zawsze wygrywał po czystej walce. I to powiedziałem zawodnikom w szatni - podsumowuje Fornalik.

Źródło artykułu: