Ciężka runda jesienna dała się we znaki niektórym piłkarzom. Robert Kasperczyk cieszy się, że jesień na zapleczu ekstraklasy dobiegła do końca. - U niektórych zawodników widać było już pierwsze znaki przemęczenia. Najbardziej to było zauważalne u piłkarzy w meczu z Kluczborkiem. Cieszę się, że przykładowo taki Robert Demjan, który słaniał się na nogach ze zmęczenia, odpoczął na przedostatnim meczu z GKP i w ostatnim spotkaniu zagrał na miarę oczekiwań. Tego typu rzeczy się zdarzają pod koniec roku. Tego nie unikniemy, jakimi byśmy metodami nie pracowali. Na zachodzie również mają z tym problem. Na tle jednego, drugiego, czy trzeciego rywala motoryczne wyglądaliśmy bardzo dobrze. Teraz pora na dobry niedźwiedzi sen - mówi szkoleniowiec Podbeskidzia.
Robert Kasperczyk cieszy się, że jego zawodnicy w końcu mogą odpocząć
Robert Kasperczyk nie ukrywa, że jest pozytywnie zaskoczony dorobkiem punktowym oraz miejscem w tabeli, jakie wywalczyła prowadzona przez niego drużyna. - Gdyby ktoś przed rundą powiedział, że zdobędziemy tyle punktów, to chyba bym w to nie uwierzył. Na pewno wynik jest kapitalny. Moi piłkarze zrobili super pracę. 39 punktów to świetny kapitał na wiosnę, bo tak się składa, że dwa zespoły awansują, a trzy drużyny są w czołówce. Sprawa dwóch pierwszych miejsc nie jest rozstrzygnięta, wszystko okaże się dopiero na wiosnę. Właśnie tego typu mecze, jak nasze ostatnie zwycięstwo z Ruchem Radzionków, mogą decydować o awansie. Jestem bardzo zadowolony, aczkolwiek szkoda tych dwóch porażek, bo one bolą. Cieszę się jednak z tego, że po takich przegranych meczach zespół podniósł się od razu. To jest bardzo ważne. Czasami jest tak, że po porażce psychika siada, zdarza się gorsza seria. Myśmy cały czas trzymaliśmy się czołówki. Do końca rozgrywek Podbeskidzie będzie się liczyć - optymistycznie zapowiada trener bielszczan.