Najważniejszy moment rundy - Piast Gliwice: Zwycięstwo z Podbeskidziem

Piast Gliwice rundę jesienną I-ligowych rozgrywek ukończył na trzecim miejscu z czteropunktową stratą do pierwszej lokaty. Na pewnym etapie sezonu wydawało się, że przewaga lidera nad niebiesko-czerwonymi będzie dużo większa, bo piłkarze Marcina Brosza lubowali się w remisach. Po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała wszystko zaczęło jednak wracać do normy.

Gliwiczanie rywalizację na zapleczu ekstraklasy rozpoczęli od dwóch zwycięstw. Po starciach z Odrą Wodzisław i GKS-em Katowice wielu upatrywało w nich zdecydowanego faworyta do awansu. Niespodziewanie jednak coś się w tej maszynce zacięło. -Zaczęliśmy gubić punkty, a Podbeskidzie i ŁKS regularnie wygrywały. Gdyby nie ta seria pechowych remisów, zwłaszcza wpadka z KSZO, to mogliśmy ukończyć tę rundę na wyższej pozycji - zauważa golkiper Piasta, Jakub Szmatuła.

Sześć remisów w ośmiu meczach to było za dużo jak na ekipę, która poważnie myśli o powrocie do ligowej elity. Z kolejki na kolejkę strata do pierwszego miejsca powiększała się. Kiedy na drodze niebiesko-czerwonych stanęło rewelacyjne wówczas Podbeskidzie Bielsko-Biała wszyscy w Gliwicach wiedzieli, że z tej konfrontacji muszą wyjść zwycięsko. - To może być mecz rundy - mówił wówczas Adrian Klepczyński i miał rację. Po tym starciu sporo się zmieniło. - Byliśmy pierwszym zespołem, któremu udało się ograć Podbeskidzie. Łatwo nie było, ale wygraliśmy tamto spotkanie i dzięki temu utrzymaliśmy kontakt z czołówką, a to było wtedy najważniejsze - wspomina Szmatuła.

Od tego momentu podopieczni Marcina Brosza przestali dzielić się punktami z rywalami. Do końca rundy nie zremisowali już żadnego spotkania, wygrali aż pięć, przegrali tylko jedno. - Nie mogliśmy sobie pozwolić na stratę kolejnych punktów, bo wiedzieliśmy, jak wygląda sytuacja w tabeli. Niestety przytrafił się nam ten nieszczęsny mecz z Radzionkowem. Całe szczęście szybko pozbieraliśmy się po tej porażce - mówi numer jeden Piastunek.

W końcówce jesiennej rywalizacji gliwiczanie zanotowali trzy zwycięstwa. Pokonali Kolejarza Stróże, Górnika Polkowice i Termalicę Bruk-Bet Nieciecza. Ta pozytywna seria pozwoliła im zmniejszyć stratę lidera. Wielu miało jednak sporo zastrzeżeń do stylu prezentowanego przez zespół Piasta. - Przez większą część tej rundy graliśmy dobrze. W końcówce dopadło nas jednak zmęczenie, na dodatek niektórzy koledzy wypadli ze składu z powodu urazów i to wszystko miało wpływ na jakość naszej gry. Może i nie zachwyciliśmy w tych meczach, ale za jakiś czas o stylu nikt już nie będzie pamiętał. Liczy się przecież wynik. Sztuką jest wygrać, kiedy gra się nie układa - zauważa Jakub Biskup.

Przed piłkarską wiosną sytuacja Piasta jest dobra. Podopieczni Marcina Brosza są w gronie drużyn, które liczą się w walce o ekstraklasę. - Ugraliśmy w tej rundzie 36 oczek i to mimo wszystko bardzo dobry wynik, ale nie można zapominać, że są zespoły, które mają większy dorobek punktowy. Teraz musimy dobrze przepracować zimowy okres przygotowawczy i zrobić optymalne transfery. Cel jest jasny: po zakończeniu sezonu chcemy mieć na swoim koncie więcej punktów niż Podbeskidzie i ŁKS - wyjaśnia drugi trener gliwiczan, Dariusz Dudek.

Komentarze (0)