Szymon Gąsiński: Jak się nie strzela bramek ciężko myśleć chociaż o remisie

Po wpadce w meczu z Lechem wydawało się, że trener Jan Urban posadzi na ławce Szymona Gąsińskiego. Ostatecznie doświadczony golkiper otrzymał kolejną szansę gry od pierwszej minuty i zagrał bardzo dobre zawody. Po meczu nie miał jednak wesołej miny, bo choć przy straconej bramce nie zawinił pozbawiła ona Polonię punktów.

- Nie mogę pojąć tego, co się z nami dzieje. Gramy drugi mecz z pretendentem i drugi mecz możemy wygrać, ale ostatecznie go przegrywamy. Oczywiście porażkę z Lechem wziąłem na siebie, ale wydaje mi się, że ani w Poznaniu, ani w meczu z Legią nie zasłużyliśmy na to, by schodzić z boiska jako pokonani - powiedział po końcowym gwizdku sędziego Szymon Gąsiński.

Przez niemalże całe spotkanie bramkarz Polonii był dla legionistów zaporą nie do przejścia. Skapitulował tylko raz, w 67. minucie po mierzonym strzale głową Miroslava Radovicia. - Co mogłem w tej sytuacji zrobić? Mogłem obronić. Zawsze tak odpowiadam, bo od tego jestem. Prawdę mówiąc ciężko mi powiedzieć czy miałem przy tym strzale jakąś szansę na interwencję. Muszę to przeanalizować na powtórkach - wyjaśnił golkiper bytomian.

Po dwóch porażkach z rzędu Polonia znów spadła w dolne rejony tabeli i jedynie lepszym bilansem bramkowym wyprzedza Ruch Chorzów i Arkę Gdynia, które balansują na granicy strefy spadkowej. - Musimy w szatni bardzo poważnie porozmawiać, bo nasza sytuacja znowu zrobiła się nieciekawa. Najważniejsze żebyśmy umieli wyciągać wnioski z porażek i się z nich podnosić. Ten sport uczy pokory, ale też trzeba umieć z kolan powstawać i wracać do pionu - przekonuje 27-letni zawodnik śląskiej drużyny.

- Po raz drugi z rzędu zabrakło nam jednego podania i jednej bramki do tego, żeby zdobyć punkty. Nie chciałbym oceniać kolegów z ataku, ale zwyczajnie nie strzelamy bramek i często ostatnimi czasy tracimy punkty. Nie będę już mówił o meczu z Lechem, bo nie chciałbym wyjść na jakiegoś buca. Prawda jest taka, że przegrywamy te mecze, bo nie strzelamy bramek. I wygląda to naprawdę nieciekawie - przyznaje bramkarz niebiesko-czerwonych.

- Remis w tym spotkaniu był na wyciągnięcie ręki, ale remis nie byłby naszym sukcesem. Cieszę się, że udało mi się zmazać plamę z meczu z Lechem, ale strasznie żałuję, że ten raz ta piłka wpadła do bramki w meczu z Legią. Gdybyśmy wygrali, to na pewno przeciwnik nie miałby powodów do narzekań. Z drugiej strony kiedy nie strzela się rzutu karnego ciężko myśleć nawet o remisie i ten mecz to pokazał - puentuje gracz drużyny z Olimpijskiej.

Komentarze (0)