Tomasz Rząsa: W styczniu przyjadą wyselekcjonowani piłkarze

Dyrektor sportowy Cracovii, Tomasz Rząsa zapewnia, że na styczniowych treningach drużyny Jurija Szatałowa zjawi się wielu kandydatów do gry, spośród których szkoleniowiec będzie mógł wybrać wzmocnienia zespołu.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak pokazała runda jesienna, Cracovia potrzebuje nowych graczy w każdej formacji, a sposób przeprowadzania letnich transferów nie zdał egzaminu. Wówczas do Pasów przyszło 7 nowych zawodników, ale wszyscy zatrudnienie w klubie dostali "z marszu", bez sprawdzenia ich przydatności na treningach. Teraz ma być inaczej. Zanim Jurij Szatałow wytypuje swoich faworytów, będzie im się długo przyglądał. Pierwsze testy już się odbyły, a to dopiero początek. - W styczniu przyjedzie na testy dużo więcej kandydatów do gry w naszym zespole. Są to już wyselekcjonowani piłkarze, więc liczymy na to, że któryś z nich wpadnie w oko trenerowi i zostanie w drużynie. Jednocześnie cały czas obserwujemy z trenerem różnych graczy, nie tylko w Polsce - mówi Rząsa w rozmowie z oficjalnym internetowym serwisem Cracovii.

Sprawdzian w Krakowie oblali Nemanja Supić - bośniacki golkiper z kartą na ręku oraz Białorusin Artur Lewickij z Tarpedy Żodino. Szansę na angaż w Cracovii w dalszym ciągu mają Andrej Honczar z Dniepru Mohylew i Andraż Struna z FC Koper. Szansę od Cracovii otrzyma być może Mateusz Bąk z Lechii Gdańsk. - Honczar, środkowy obrońca z Ukrainy zaprezentował się przyzwoicie i pozostał w kręgu naszych zainteresowań. To samo można powiedzieć o młodym Andrażu Strunie, który również wypadł pozytywnie, dobrze czytał grę i poprawnie zachowywał się w defensywie. Lewickij zaprezentował się z tego grona najsłabiej i na dzień dzisiejszy nie myślimy o tym piłkarzu. Bąk to sprawdzona marka. Chcieliśmy sprawdzić jego zdolności fizyczne i to, jak prezentuje się na dzień dzisiejszy. W jego przypadku sprawa też jest otwarta - komentuje Rząsa.

Dyrektorowi Cracovii nie spodobało się natomiast zachowanie Supicia, który w bośniackich mediach opowiadał o tym, że nie satysfakcjonowała go oferta Cracovii. - To bramkarz reprezentacyjny, więc wydawało się, że oczaruje nas swoimi umiejętnościami. Tymczasem było inaczej. Co więcej, zawodnik nie podszedł profesjonalnie do sprawdzianów. Nie wiedzieliśmy, czy przyjechał walczyć o kontrakt w Cracovii, czy może jedynie na wycieczkę. Oczywiście rozumiemy, że w grudniu warunki w Polsce nie są łatwe - trenuje się na sztucznej nawierzchni i przy ujemnych temperaturach. Takie są jednak uroki naszego kraju. Mimo to gdy jest się reprezentantem kraju, trzeba zachowywać pewien poziom sportowy, a przede wszystkim być profesjonalistą w każdym calu. Tego jednak zabrakło i w efekcie bardzo szybko, bo już po pierwszym, drugim treningu podjęliśmy decyzję, że zawodnik wróci do domu. Czekaliśmy na tego zawodnika, bo referencje miał bardzo dobre i wiedzieliśmy z różnych źródeł, że ma wysokie umiejętności bramkarskie. O tym jednak, czy piłkarz trafi do klubu nie decydują tylko umiejętności, których zresztą nie sprzedał przez trzy dni testów, ale również całokształt, w tym zachowanie i podejście do wykonywanego zawodu. A tego w szczególności nam brakowało. Podjęliśmy decyzję o rezygnacji z usług tego bramkarza i absolutnie nie było mowy o żadnym kontrakcie. Pierwsze dni testów pokazały, że nie będziemy podchodzić do rozmów z piłkarzem na temat jego przyszłości w Cracovii.

Na razie Pasy zakontraktowały Piotra Gizę, dla którego to powrót do klubu po trzech latach przerwy. - Piotrek pomoże nam w walce o środek pola, potrafi grać ofensywnie, do przodu i z tego będziemy mieć największy pożytek - ocenia Rząsa, który z "Gizmem" zna się jeszcze ze wspólnych występów w reprezentacji Polski.

Źródło artykułu: