Zaledwie kilka dni temu łodzianie spotkali się na pierwszym treningu po grudniowych urlopach, a duża część zawodników znów ma wolne od zajęć i wręcz nakaz... leżenia i odpoczywania.
- Zaczęło się w środę, kiedy to odbieraliśmy pierwsze telefony od zawodników, którzy informowali nas, że dopadła ich choroba, a w kolejnych dniach dołączali do nich następni. Kilku przyjechało nawet na czwartkowy trening z gorączką i silnym kaszlem, ale szybko zawróciliśmy ich do domu i kazaliśmy się kurować - powiedział masażysta zespołu Paweł Baryła.
Wśród chorych znaleźli się również szkoleniowcy - Andrzej Pyrdoł i Dariusz Bratkowski, a także kierownik drużyny Jacek Żałoba.
W takich warunkach o normalne treningi jest trudno, więc ci z piłkarzy, którzy się przed chorobą uchronili, mają głównie zajęcia ogólnorozwojowe i siłowe, a w piątek wzięli udział w gierce wraz z zawodnikami z drużyny rezerw.
W klubie pocieszają się, że dobrze się stało, że wirus zaatakował na samym początku przygotowań, a nie w późniejszym czasie. Pierwszy sparing czeka łodzian dopiero za 10 dni, a do tego czasu po chorobach nie powinno być już śladu.