W najlepszej sytuacji zdaje się być ten drugi, który w miniony piątek związał się z krakowskim klubem dwuletnim kontraktem. Gąsiński jako jedyny z tej trójki jesienią regularnie występował na szczeblu ekstraklasy, ale sam nie czuje się "pewniakiem": - Miejsce w bramce muszę wywalczyć sobie na obozie w Turcji. Trener wykazałby się szczytem braku dyplomacji, gdyby ogłosił, że to ja będę bronił. To nie miałoby sensu i mógłbym zjawić się w Krakowie 20 lutego. Wojtek Kaczmarek po dłuższym czasie na ławce w Śląsku też chciałby bronić regularnie. Rywalizacja będzie z korzyścią dla drużyny.
Gąsiński zdaje sobie sprawę z tego, że wiosną zwłaszcza bramkarz Cracovii będzie wystawiony na ciężką próbę. Nie boi się tego i mało tego, deklaruje, że lubi takie wyzwania: - Marcin jest ikoną Cracovii. Pobił ostatnio rekord występów w ekstraklasie. Nikt mu tego nie odbierze i należy mu się szacunek. Marcina jednak już nie ma i liczę, że go godnie zastąpię. Cracovia potrzebuje bramkarzy, którzy zapewnią spokój w obronie. Nie będzie miejsca na błędy i dawania szansy. Kto zacznie rundę w bramce, ten musi bronić do końca i to jedyna droga do utrzymania. Zdajemy sobie sprawę z odpowiedzialności i że limit błędów zespół wykorzystał na jesień. Podejmuję to wyzwanie, jestem odważny facet i to mi się nawet podoba, że każdy spisuje Cracovię na straty, a ja widzę szansę na utrzymanie. Wyzwaniem było być w Polonii i tam egzystować, a tu jest wyzwanie sportowe. Fajnie byłoby utrzeć nosa tym, co już zrzucili Cracovię do pierwszej ligi.
Dla występów w barwach najstarszego polskiego klubu Gąsiński opuścił Polonię Bytom. Ekipa z Olimpijskiej jest rywalem Cracovii w walce o utrzymanie, ale jest w tej walce w lepszej sytuacji - ma nad Pasami dziewięciopunktową przewagę. - To jest plan bardzo ambitny i to jest spore wyzwanie dla zawodnika. Utrzymanie jest do wykonania. Mam nadzieję, że grając dobrze, moje akcje pójdę w górę. Poza tym sytuacja organizacyjna w Cracovii przewyższa organizację w Polonii. Komfort pracy tutaj jest zdecydowanie lepszy - mówi Gąsiński, który już od sierpnia minionego roku mieszkał w Krakowie: - Moja dziewczyna ma tu świetną pracę, więc jeszcze kiedy grałem w Polonii, zdecydowaliśmy się zamieszkać w Krakowie. Alicja jest łodzianką tak, jak ja. Miała pracę w Łodzi, a ja w Bytomiu i jedyną możliwością, żebyśmy mieszkali razem, była przeprowadzka do Krakowa. Poświęciłem trochę czasu na dojazdy, ale w zamian za to mieszkaliśmy razem. Teraz już z tym nie będzie problemu, bo na Cracovię mam 10 minut.
Nowy bramkarz Pasów nie ma wielkiego doświadczenia w ekstraklasie. W sumie rozegrał w niej 21 spotkań, z czego 11 w minionej rundzie w barwach Polonii. Kibice Cracovii zapamiętali go ze znakomitego występu w październikowym meczu, kiedy niemal w pojedynkę zatrzymał krakowian. - Mam nadzieję, że teraz przy Kałuży 1 będę tak występował co drugi tydzień - zapewnia Gąsiński, który wiosną 2008 roku grał w trzecioligowym norweskim Mo Idrettslag: - To była chwilka, moment w moim życiorysie. To było trzymiesięczne wypożyczenie. Zagrałem 10 spotkań, a na koniec odniosłem kontuzję. Tych urazów było kilka w moim życiu, dlatego średnio wspominam ten okres i już nie chcę do tego wracać. Kiedy tam wyjeżdżałem, wydawało mi się, że to dobry ruch, ale teraz wiem, że to był błąd. Straciłem czas, odniosłem kontuzję...
Wychowanek Łódzkiego Klubu Sportowego bez żalu opuścił Polonię, ale Bytomia wyniósł jednak doświadczenie, które może mu się przydać w Cracovii, gdzie prawdopodobnie będzie dyrygował międzynarodową linią obrony, którą tworzyć będą Słoweniec Andraż Struna, Piotr Polczak, Serb Milosz Kosanović oraz Bośniak Bojan Puzigaca. - Będąc Polonii miałem w obronie oprócz Polaków także Słowaków i Czecha, ale oni bardzo dobrze mówili po polsku. Zachęcam obcokrajowców, żeby się uczyli polskiego, bo nie będzie czasu na przeskakiwanie z polskiego na angielski albo na ich język. Życzę Polonii wszystkiego dobrego. Jeśli utrzyma się zarówno Cracovia, jak i Polonia, to będę zadowolony. Sytuacja w Bytomiu jest "taka sobie". Mam nadzieję, że to się poprawi, bo to się należy tym chłopakom, którzy tam grają i kibicom, którzy chodzą na mecze za swoje ciężko zarobione pieniądze - puentuje 27-letni bramkarz Cracovii.