I nie chodzi już tylko o utratę pięciu goli. Obrona Rody Kerkrade, gdzie gra polski bramkarz, była dziurawa jak szwajcarski ser.
Przemysław Tytoń widząc nieporadność kolegów z drużyny chciał zapobiec utracie kolejnej bramki. W jednej z sytuacji odważnie wyszedł do dośrodkowania. Pechowo zderzył się z zawodnikiem rywali i nieprzytomny padł na murawę.
Na jego szczęście szybko zajęli się nim lekarze Rody i Polak mógł wrócić do gry. Jego zespół przegrał aż 2:5.
Źródło: Super Express.