Widzew nie będzie spłacał długów, bo... już to zrobił

Nie milkną echa czwartkowej decyzji Wydziału Dyscypliny PZPN, która nałożyła karę na Widzew w wysokości 50 tys. zł za nieuregulowanie zobowiązań finansowych. Klub z Łodzi nie zamierza jednak się z nich wywiązywać, gdyż... twierdzi, że już to zrobił. Prezes Widzewa - Marcin Animucki, wydał oświadczenie w tej sprawie, którego treść zamieszczamy poniżej.

Wydział Dyscypliny PZPN całkowicie zignorował dokumenty, z których wprost wynika, że zawodnicy próbują wyłudzić pieniądze, które już wcześniej otrzymali lub co do których zawarli porozumienia. Dzisiejsza decyzja po raz kolejny pokazuje nierzetelność pracy Wydziału Dyscypliny i brak profesjonalizmu jego członków. Nie tylko będziemy się od tej decyzji odwoływać do ZTP, ale także zamierzamy wystąpić do prokuratury przeciwko konkretnym osobom z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa. Klub dysponuje dokumentami, które dowodzą, że roszczenia, jakie kierują byli zawodnicy wobec Widzewa, w większości zostały już raz uregulowane. Oznacza to, że byli piłkarze próbują wyszarpać z klubu po raz kolejny te same pieniądze. Są to działania ścigane prawnie jako przestępstwo wyłudzenia i nie zamierzamy pobłażać tego typu zachowaniom.

Zwracamy też uwagę, że obecna spółka uregulowała wszelkie długi spółki należącej do panów Grajewskiego i Pawelca wobec podmiotów ujawnionych w umowie inwestycyjnej i nakazane przez Piłkarski Sąd Polubowny. Decyzje PSP stanowią bowiem tytuł do wypłaty środków z klubowej kasy. Mocy takiej nie ma decyzja Wydziału Dyscypliny, który w ogóle nie jest właściwym organem w PZPN do rozstrzygania sporów majątkowych, bo uprawnienia te w ramach Związku posiada właśnie PSP. Tymczasem nęka się nas poprzez organy dyscyplinarne i naraża na kolejne koszty prawne, choć PZPN sam nie panuje nad tą sytuacją. Wielokrotnie występowaliśmy do PZPN z wnioskami o ujawnienie listy wierzycieli wobec klubu oraz wszystkich osób, które w dość dziwny sposób zostały spłacone przez Związek, podanie dokładnych kwot i umów tego dotyczących. Przez trzy lata nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi w tym zakresie. Co więcej, to przecież osobom z kierownictwa Związku postawione są zarzuty prokuratorskie dotyczące pieniędzy, które nie trafiły na konto Widzewa, choć powinny i w rezultacie nie mogły służyć zaspokojeniu praw wierzycieli. W tej sytuacji bardziej PZPN odpowiada za powstałe przez to długi niż my. Dodatkowo, wielokrotnie wydawana przez PZPN bezwarunkowa licencja wydawana Stowarzyszeniu Widzew Łódź stanowi potwierdzenie ze strony Związku, że klub nie miał zaległości finansowych. Stanowi to podstawę dla właściciela Widzewa do dochodzenia roszczeń od Związku za poświadczoną w ten sposób nieprawdę i poniesione z tego tytułu straty.

Marcin Animucki

Prezes zarządu

RTS Widzew Łódź S.A.

Źródło artykułu: