Bieżący sezon między słupkami bramki Arsenalu zaczął Almunia. Jednak już we wrześniu Hiszpan doznał kontuzji łokcia i jego absencja umożliwiła serię występów Fabiańskiemu. Szczęsny przesunął się wówczas na pozycję nr 2.
Na początku stycznia urazu barku nabawił się natomiast "Fabian", a w ostatnich dniach okazało się, że 25-letni reprezentant Polski będzie musiał poddać się operacji, co oznacza, że w tym sezonie nie pojawi się już na boisku. Według zapewnień menedżera Arsenalu, Arsena Wengera, schedę po Fabiańskim na stałe przejmie Szczęsny.
- Nie będzie mi przykro z jego powodu, jeśli zajmę jego miejsce. Jemu też nie jest przykro, kiedy ja siedzę na ławce. To dziwne, ale nie odbija się to na naszej przyjaźni. Rozumiemy, że tylko jeden z nas może być numerem "1" - tłumaczy Szczęsny przed kamerą klubowej telewizji. Zaznacza jednocześnie, że mimo specyficznej rywalizacji o miejsce w składzie akurat między bramkarzami, jego relacje z Fabiańskim są bardzo dobre: - Jeśli mam być szczery, to jest to [rywalizacja] trochę dziwna, ponieważ jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Rozmawiamy ze sobą, jesteśmy dobrymi kumplami. Mówiąc o sprawach piłkarskich, nasza rywalizacja jest bardzo dobra.
Szczęsny bronił już w siedmiu ostatnich ligowych meczach Kanonierów i za swoje występy zbierał bardzo dobre recenzje. Młody Polak cały czas czuje jednak na karku oddech Almunii: - Wiem, że jeśli powinie mi się noga, Manuel będzie tuż za moimi plecami, by zająć moje miejsce. Zawsze dobrze jest mieć konkurencję, a Manu jest bardzo dobrym bramkarzem, więc wiem, że muszę grać jak najlepiej, żeby utrzymać miejsce w drużynie.