Nowa era w Lubinie

Wraz, gdy przewodniczący Trybunału Piłkarskiego Krzysztofa Malinowskiego oznajmił przedstawicielom KGHM Zagłębia Lubin, że druga instancja podtrzymuje decyzję Wydziału Dyscypliny, która mówiła o degradacji, rozpoczęła się nowa era dla tego klubu. Miedziowi będą musieli przemeblować nieco drużynę.

Pod koniec 2007 roku pojawiły się informacje, że Zagłębie Lubin wkrótce wraz z Widzewem Łódź zostanie ukarane za udział w aferze korupcyjnej, która wybuchła kilka lat temu. Początkowo dwukrotnemu mistrzowi Polski zarzucono "ustawienie" dziewięciu meczów z sezonu 2003/2004. Wydział Dyscypliny pod przewodnictwem Michała Tomczaka zdecydował się ukarać Miedziowych karą degradacji o jedną klasę rozgrywkową, minusowymi punktami oraz grzywną. Działacze oraz prawnicy Zagłębia mieli pretensje do WD o tendencyjne ich zdaniem postępowanie. Odwołali się do Trybunału Piłkarskiego i ten przyznał rację lubinianom. Uchylił decyzję Wydziału Dyscypliny i orzekł, że postępowanie musi obejmować tylko cztery mecze, na które są dowody.

Wydziałowi Dyscypliny tym razem przewodniczył Adam Gilarski, który zastąpił Tomczaka. Jednak i tym razem WD zdecydował się zdegradować Zagłębie, ale odbyło się bez ujemnych punktów i również grzywna była niższa (70 tysięcy złotych). Zagłębie ponownie odwołało się od tej decyzji. - Uważamy, że jest to wyrok niesprawiedliwy, bo w klubie nie działał żaden mechanizm korupcyjny, a udokumentowane cztery spotkania, to jest to tak naprawdę pojedynczy incydent. Trudno jest przecież degradować zespół, który ma udowodnione kupione cztery mecze. Jeszcze raz podkreślam - nie było żadnego mechanizmu korupcyjnego działającego w klubie - mówił jeszcze kilka tygodni temu serwisowi SportoweFakty.pl Jan Wierzbicki, rzecznik prasowy Zagłębia. Kilka dni przed decyzją TP sąd powszechny oczyścił z zarzutów byłego zawodnika Miedziowych Zbigniewa M.. Był to dość poważny argument przemawiający za Zagłębiem, jednak nie dla Trybunału Piłkarskiego. Postanowił on podtrzymać decyzję o degradacji i wyrok uprawomocnił się. Paweł Jeż, prezes Zagłębia, już zapowiedział odwołanie do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl. Faktem jest, że w przyszłym sezonie podopieczni Rafała Ulatowskiego zagrają w nowo utworzonej pierwszej lidze, czyli w starej drugiej lidze.

Dyrektora sportowego Jakuba Jarosza czekają teraz bardzo trudne dni, tygodnie. Paweł Jeż zapowiedział, że chce zatrzymać wszystkich najlepszych piłkarzy. Będzie to jednak bardzo trudne. Mało osób wyobraża się, iż jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy w Polsce Szymon Pawłowski mógłby grać na zapleczu Ekstraklasy. Szlak transferowy przetarł już zimą Wojciech Łobodziński, który zdecydował się odejść do Wisły Kraków po kilku dniach od pierwszego orzeczenia Wydziału Dyscypliny. Tymczasem w tym tygodniu z Zagłębia odszedł lider drugiej linii Maciej Iwański. Jemu także nie uśmiechała się gra w dawnej drugiej lidze. Innymi gorącymi "towarami" są wspomniany Pawłowski i Grzegorz Bartczak. Tego drugiego chętnie w swoim składzie widziałaby Wisła. Nieoficjalnie mówi się, że Biała Gwiazda złożyła nawet ofertę. Wcześniej z klubu odeszli: Sreten Sretenovic, Tiago Gomes, Manuel Arboleda czy Vidas Alunderis. Lista piłkarzy może się jednak powiększyć.

Są i też dobre wiadomości dla fanów Zagłębia. Niedawno swój kontrakt przedłużył Dawid Plizga, który będzie mocnym punktem drużyny w nadchodzącym sezonie. Ściągnięto bramkostrzelnego Ilijana Micanskiego. Kontrakt podpisał również były już zawodnik Piasta Gliwice Wojciech Kędziora - pomógł on śląskiemu zespołowi awansować do Ekstraklasy. Wkrótce kontrakty mają podpisać inni testowani piłkarze. W Lubinie powstaje zatem nowa drużyna. Już bez Iwańskiego i Łobodzińskiego, którzy rok temu wywalczyli mistrzostwo kraju. KGHM nie raz zapowiadało, że nawet w przypadku degradacji nie wycofa się z finansowania klubu, bo jest to inwestycja długoterminowa. Wprawdzie wpływy będą mniejsze z tytułu gry w nowej pierwszej lidze, ale w Lubinie wszyscy zapowiadają powrót do elity po roku. Rafał Ulatowski, trener Zagłębia, także nie ma zamiaru odchodzić, bo klub z Lubina jest stabilny finansowo i odpowiada oczekiwaniom tego szkoleniowca. Niemniej jednak do końca okienka transferowego będzie trwała batalia o zatrzymanie najlepszych piłkarzy Zagłębia, a także o jego wzmocnienie. Pieniądze na transfery są, ponieważ za samego Iwańskiego Miedziowi otrzymali ponad dwa miliony złotych.

Kibice pocieszają się, że powrót do Ekstraklasy po roku będzie bardzo udany. Wówczas Miedziowi pojawią się na piłkarskich salonach z zupełnie nowym stadionem, który w chwili wybudowania będzie najnowocześniejszym w Polsce. Kolejnym pocieszeniem może być fakt, że Miedziowi krótko po tym jak awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej, to zdobywali mistrzostwo Polski. Może i tym razem historia zatoczy koło.

Komentarze (0)