Bogdan Basałaj: Nawet gdybyśmy mieli Jose Mourinho, czy Wojciecha Łazarka...

W obszernym wywiadzie dla Dziennika Polskie prezes krakowskiej Wisły opowiada o aktualnej sytuacji Białej Gwiazdy. Komentuje zimowe transfery i sięga pamięcią do minionej jesieni, kiedy po falstarcie wiślacy zdołali uplasować się na pozycji wicelidera.

Minionego lata przy Reymonta 22 doszło do prawdziwej rewolucji kadrowej. Z klubu odeszło ośmiu zawodników, a przyszło 10 nowych graczy, którzy niekoniecznie się sprawdzili. Teraz Białą Gwiazdą zasiliło pięciu piłkarzy, którzy mogą stanowić istotne wzmocnienia: Kew Jaliens, Michaił Siwakow, Cwetan Genkow, Maor Melikson i Sergei Pareiko. Co ważne, kadra drużyny została zamknięta jeszcze przed wylotem na drugie zgrupowanie w Belek.

- Latem nie byłem zadowolony z trybu pozyskania nowych zawodników, którzy dołączali do kadry zbyt późno. Publicznie zapowiadałem, że w następnym oknie transferowym będzie to przeprowadzone profesjonalnie - komentuje Basałaj, który zdradził, że do finalizacji transferów braci Brożków do Trazbonsporu doszło praktycznie jednego dnia: - To jest styl pracy klubów tureckich. Podobnie było w przypadku transferów do Trabzonsporu Mirosława Szymkowiaka czy Arkadiusza Głowackiego. Turcy przyjeżdżają, wynajmują pokój w hotelu i są zdeterminowani do tego, aby w nim zostać, dopóki nie przeprowadzą transferów.

Jednym z kandydatów do zastąpienia Pawła Brożka był Marcin Robak z Widzewa Łódź, który ostatecznie przeniósł się do tureckiego Konyasporu: - Byliśmy wstępnie zainteresowani Marcinem Robakiem. Przeszedł jednak do Konyasporu za kwotę, jaka naszym zdaniem była za wysoka. Turcy jednak płacą i potrafią ściągnąć niemal każdego zawodnika, który się wyróżnia w naszej lidze.

Basałaj twierdzi, że falstart, który drużyna Roberta Maaskanta przeżyła na początku rundy jesiennej nie martwił go. Słabsze wyniki usprawiedliwiał rewolucja, która miała miejsce w przerwie między sezonami. - Zdawałem sobie sprawę, że drużyna jest w przebudowie. Nawet gdybyśmy mieli trenera Jose Mourinho, czy Wojciecha Łazarka, to przy takim składzie, z tyloma nowymi zawodnikami i zmienioną linią obrony można było spodziewać się takiej sytuacji. Wiedziałem, że potrzeba czasu i prędzej czy później to zaskoczy - i tak się stało. Gdybyśmy przed sezonem nie oddali jednego z dwóch stoperów - Arkadiusza Głowackiego lub Marcelo - to teraz bylibyśmy pewnie liderem - mówi sternik 12-krotnego mistrza Polski.

Źródło: Dziennik Polski

Komentarze (0)