- Cieszyć mogę się tylko z tego, że zaliczyłem pierwszy występ w nowej drużynie. Szkoda, że wynik jest niekorzystny. Polonia nie grała zbyt ofensywnie, stworzyła jedną sytuację i ją wykorzystała. Musimy jednak podnieść głowy. Przed nami rewanż, na który mimo wszystko udamy się z optymistycznym nastawieniem - stwierdził Hubert Wołąkiewicz.
Były piłkarz Amiki Wronki i Lechii Gdańsk zdaje sobie sprawę, że po domowej porażce skala trudności jeśli chodzi o wywalczenie awansu znacznie wzrosła. - Nie ma co ukrywać, że Polonia jest teraz w komfortowej sytuacji. Wygrała mecz wyjazdowy i na pewno jest bliżej celu. My natomiast musimy udowodnić, że również potrafimy zwyciężać na boiskach rywali. Dobrze by było, gdyby to udowadnianie zaczęło się już w czwartek w pojedynku z Bragą.
W starciu z Polonią Wołąkiewicz wystąpił na boku obrony. W 2006 roku debiutował na tej pozycji w ekstraklasie. Później jednak grywał na niej rzadko. - Jeśli chodzi o poprzednią rundę, to zaliczyłem w sumie cztery miejsca na boisku. Rotacja nie sprawia mi zatem problemu. W niedzielę trener Bakero postanowił wypróbować wariant z ustawieniem mnie na prawej obronie. Mam nadzieję, że nie wyszło to najgorzej, chociaż szkoda, że przegraliśmy - dodał.
26-letni defensor nie ukrywa, że prawa obrona nie jest pozycją jego marzeń. - Deklarowałem już wielokrotnie, że chciałbym występować na środku defensywy i będę o to walczył. Wiadomo jaka sytuacja jest w Lechu. Na dzień dzisiejszy w tej strefie panuje ogromna konkurencja. Nie zamierzam się jednak poddawać. Tymczasem jeśli trener będzie mnie wystawiał na innych pozycjach, to zrobię wszystko, by wypaść jak najlepiej. Z tego, że występuję na prawej obronie być może cieszy się selekcjoner Franciszek Smuda, bo on widzi mnie właśnie tam - zakończył Wołąkiewicz.