Zimowe granie - relacja z meczu Śląsk Wrocław - MKS Kluczbork

Zimno, zimniej, jeszcze zimniej, a grać trzeba. We wtorkowy wieczór w meczu sparingowym rywalizowali ze sobą piłkarze Śląska Wrocław i MKS-u Kluczbork. W samej końcówce spotkania potyczkę na swoją korzyść rozstrzygnęli wrocławianie.

Meczowi Śląska z pierwszoligowym MKS-em Kluczbork towarzyszyło przeraźliwe zimno. Pomimo tego na trybunach zjawiło się sporo sympatyków zielono-biało-czerwonych, którzy przy okazji urządzili sobie trening wokalny.

Szkoleniowiec drużyny z Wrocławia od pierwszych minut do gry desygnował teoretycznie najsilniejszą jedenastkę. Miało to odzwierciedlenie na boisku, bowiem wrocławianie byli częściej przy piłce i mieli optyczną przewagę. Podopieczni Oresta Lenczyka dużo strzelali z dystansu, lecz albo nie trafiali w światło bramki, albo między słupkami dobrze spisywał się Krzysztof Stodoła. W 14. minucie z rzutu wolnego świetnie przymierzył Przemysław Kaźmierczak, lecz w efektownym stylu obronił golkiper drużyny z Opolszczyzny. W 22. minucie mogło być 1:0, lecz w polu karnym MKS-u piłkę stracił Remigiusz Jezierski.

Najlepszą okazję do zdobycia gola miał jednak Waldemar Sobota. W 26. minucie po kombinacyjnej akcji wrocławian były gracz MKS-u znalazł się w sytuacji sam na sam z Stodołą. Pomocnik Śląska uderzył "na siłę" i bramkarzowi drużyny z Opolszczyzny udało się obronić. Była to idealna okazja na zdobycie gola.

Sobota był bardzo aktywny podczas tego spotkania. Co chwilę popisywał się efektownymi dryblingami i pozostawiał za sobą obrońców MKS-u. W 32. minucie blisko zdobycia gola był Jarosław Fojut, lecz piłka przeleciała obok słupka. Chwilę później odpowiedzieli pierwszoligowcy. Z lewego skrzydła dośrodkowywał Patryk Tuszyński, lecz wyszedł mu z tego strzał, który sprawił sporo kłopotów Marianowi Kelemenenowi. Pod koniec pierwszej połowy znów szarżował Sobota, lecz po raz kolejny nie zdołał ulokować futbolówki w siatce.

Od pierwszych minut drugiej połowy na boisko wybiegła zupełnie nowa jedenastka WKS-u, obniżyła się także jakość gry. Piłkarze oddawali strzały zza pola karnego, lecz były one głównie niecelne. Dużo walki było także w środku boiska. W 76. minucie sytuację sam na sam z bramkarzem MKS-u zmarnował Jakub Więzik. Odpowiedział mu ładnym, aczkolwiek niecelnym strzałem Dawid Nowacki.

Gdy wydawało się, że pojedynek zakończy się bezbramkowym remisem, w końcówce spotkania na listę strzelców wpisał się Więzik i tym samym zapewnił on drużynie Oresta Lenczyka zwycięstwo. - Ważne, że odnieśliśmy zwycięstwo, bo to zawsze podbudowuje drużynę. Musimy chyba strzelać więcej bramek to będziemy wygrywać - mówił po meczu Łukasz Madej nawiązując do sytuacji, których piłkarzom Śląska nie udało nie udało się wykorzystać.

Wrocławianie rozegrali ostatni sparing przed wznowieniem rozgrywek ekstraklasy. W sobotę w Białymstoku mają się oni zmierzyć z Jagiellonią, choć wcale nie jest pewne, że to spotkanie się odbędzie. Na przeszkodzić może stanąć zimowa aura.

Śląsk Wrocław - MKS Kluczbork 1:0 (0:0)

1:0 - Więzik 90'

Składy:

Śląsk Wrocław: Kelemen (46' Rafał Gikiewicz), Socha (46' Pawelec), Celeban (46' Menzel), Fojut (46' Łukasiewicz), Spahić (46' Abramowicz), Sobota (46' Marek Gancarczyk) (72' Więzik), Elsner (46' Sztylka), Kaźmierczak (46' Dudek), Ćwielong (46' Madej), Mila (46' Szewczuk), Jezierski (46' Łukasz Gikiewicz).

MKS Kluczbork: Stodoła (46' Świtała), Stawowy, Copik, Jagieniak (46' Odrzywolski), Wilusz, Nitkiewicz (46' Góral), Ulatowski (54' Kazimierowicz), Niziołek (46' Glanowski), Tuszyński, Hanzel (65' Hober), Półchłopek (46' Wodniok) (75' Adamczyk).

Żółte kartki: Ulatowski, Tuszyński (MKS).

Sędzia: Piotr Paluch (Wrocław).

Widzów: 1500.

Komentarze (0)