Arsene Wenger wrócił do najlepszej "jedenastki", którą mógł desygnować na to spotkanie. Dlatego Manuel Almunia musiał zadowolić się miejscem jedynie na ławce rezerwowych. Wojciech Szczęsny ponownie zagrał dla Kanonierów. W ataku główną rolę miał odgrywać zwłaszcza Nicklas Bendtner. Tym razem Duńczyk dostał szansę.
Już w trzeciej minucie Arsenal mógł wyjść na prowadzenie. Cesc Fabregas zagrał do Theo Walcotta. Jego uderzenie trafiło jednak w słupek i goście mogli odetchnąć do... ósmej minuty. Wówczas padła bramkę. Asystę zaliczył Bendtner, a swojego pierwszego gola w Premier League zdobył Sebastien Squillaci.
Kibice Arsenal kilka minut później nie mieli najlepszych min. Z powodu kontuzji boisko opuścił Cesc Fabregas i jego miejsce zajął Andrij Arszawin. Londyńczycy spuścili z tonu, a Stoke nie kwapiło się do zatrudnienia Wojciecha Szczęsnego. Tuż przed upływem drugiego kwadransa ładny strzał Arszawina obronił Asmir Begovic. W pierwszej połowie bardzo dobrze interweniował również Szczęsny, gdy obronił mocne uderzenie Johna Carewa. Niedawno obaj panowie spotkali się również w Portugalii, kiedy Polska grała z Norwegią. Wówczas także górą był polski bramkarz.
Tuż po zmianie stron zagotowało się pod bramką Arsenalu, ale Johan Djourou zablokował strzał Ryana Shawcrossa. Z tym zawodnikiem Kanonierzy mają złe wspomnienia, bowiem rok temu po jego wślizgu poważnego złamania nogi doznał Aaron Ramsey.
Reszta część spotkania nie była ciekawa. Arsenal "dowiózł" jednobramkowe prowadzenie i w tabeli ma już tylko punkt straty do Manchesteru United.
Arsenal Londyn - Stoke City 1:0 (1:0)
1:0 - Squillaci 8'
Składy:
Arsenal Londyn: Szczęsny - Sagna, Squillaci, Djourou, Clichy, Fabregas (14' Arszawin), Song, Wilshere, Walcott (71' Denilson), Bendtner (80' Chamakh), Nasri.
Stoke City: Begović - Wilson (87' Wilkinson), Shawcross, Huth, Pugh, Pennant, Whitehead, Delap, Whelan, Walters (78' Fuller), Carew.
Żółte kartki: Clichy (Arsenal) oraz Walters, Wilson (Stoke City).
Sędzia: Peter Walton.