- Jestem niezależny i nie mam parcia, by komuś zaimponować. Ponoć do Korony tak się prześliznąłem, że mało kto z dziennikarzy zauważył, że zostałem jej trenerem. Przegapili to. Nie wiem tylko, czy mieli mi przeszkodzić, czy pomóc? - zastanawia się na łamach Przeglądu Sportowego Marcin Sasal.
- Chcę najpierw coś zrobić, a dopiero później o tym opowiadać. Nigdy odwrotnie. Staram się, żeby ten zespół zrobił postęp. Myślę, jak to było rok temu podczas zagranicznych sparingów, pamiętam nasz pierwszy mecz na obozie w Turcji. Widzę, że zrobiliśmy dwa kroki do przodu, choć chciałem i spodziewałem się czterech. W Koronie jest jeszcze wiele do poprawy nie tylko na boisku. Porządek musi być w drużynie, sztabie i w klubie - dodaje.
Źródło: Przegląd Sportowy.