Fani Widzewa nieraz pokazali, że potrafią świetnie dopingować. W Poznaniu wszyscy pamiętali poprzednie mecze z łodzianami, gdy pojawiało się sporo kibiców gości. W 2007 roku było ich około czterech tysięcy i w kapitalny sposób dopingowali swój zespół. Wszyscy liczyli, że podobnie będzie podczas niedzielnego meczu, ale fani z Łodzi rozczarowali.
Na stadion dotarli dopiero kilkanaście minut przed meczem, więc sektor gości tak naprawdę wypełnił się w okolicach przerwy. Niewiele po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania kibice Widzewa zachowali się w sposób skandaliczny. Najpierw zaczęli palić szaliki Lecha, a potem odpalili petardy, race i stroboskopy.
Samo odpalenie pirotechniki nie byłoby problemem, gdyby nie fakt, że po chwili kibice z Łodzi zaczęli ją rzucać na murawę oraz na sektory zajmowane przez fanów Lecha. Sędzia został zmuszony przerwać mecz na kilka minut. Po chwili sytuacja się uspokoiła i piłkarze mogli dokończyć pojedynek. Jak się okazało, od rac ucierpiał jeden z kibiców... Widzewa, który został poparzony i musiał trafić do szpitala.
Całe zajście bacznie obserwował Krzysztof Smulski, delegat PZPN. Łódzki klub z pewnością zostanie ukarany, a jego kibice dostaną zakaz wyjazdowy.