Mam nadzieję, że nigdy w życiu nie spotkam trenera Lenczyka - rozmowa z Vukiem Sotiroviciem, napastnikiem Jagiellonii

Dwa tygodnie temu Vuk Sotirović został wyrzucony przez trenera Oresta Lenczyka ze zgrupowania Śląska Wrocław po tym, jak na jednym z treningów miał spięcie z Remigiuszem Jezierskim. Kontuzja napastnika Jagiellonii, Bartłomieja Grzelaka, sprawiła, że lider ekstraklasy rozpoczął gorączkowe poszukiwania piłkarza do przedniej formacji. Wybór padł na Sotirovicia i Serb trafił na zasadzie półrocznego wypożyczenia do Jagi. Między innymi o konflikcie z Lenczykiem, Śląsku i Jagiellonii rozmawiamy z nowym-starym piłkarzem białostockiego klubu.

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Tomasz Kozioł: Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki...

Vuk Sotirović (napastnik Jagiellonii Białystok): To jest tylko powiedzenie. Mi w tej rzece było dobrze i z miłą chęcią wracam do Białegostoku.

Życie jest przewrotne. Jeszcze dwa tygodnie temu nikt nie myślał, że odejdziesz ze Śląska, a tym bardziej, że zasilisz Jagiellonię.

- Nieszczęście Bartka Grzelaka sprawiło, że będę grać ponownie w klubie z Białegostoku. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, że Bartek zerwał ścięgno Achillesa i nie jest to miła sytuacja. Miałem kilka ofert z polskich klubów, a najpoważniejszą jeszcze niedawno z Arki. Dopiero w ostatnich godzinach Jagiellonia złożyła mi propozycję i zdecydowałem się z niej skorzystać. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się, iż tutaj trafię, a także, że odejdę ze Ślaska. Bóg tak jednak chciał i jadę właśnie do Białegostoku. Dziś jest tak, a jutro może być inaczej.

Czujesz żal do trenera Oresta Lenczyka, że wyrzucił cię z drużyny?

- Jest mi przykro, że w taki sposób odszedłem ze Śląska. Ostatnio rozmawialiśmy z władzami klubu o przedłużeniu kontraktu, a nie o moim odejściu. Stało się, jak się stało. Może ja lepiej na tym wyjdę i może kiedyś "podziękuję" trenerowi, że tak postąpił. Mam jednak nadzieję, że już go nigdy w życiu nie spotkam. Nie mam na to ochoty.

A z Remigiuszem Jezierskim wyjaśniliście już wszystkie nieporozumienia?

- Takie rzeczy dzieją się wszędzie. Jednak już parę chwil później podaliśmy sobie ręce i nie ma tematu. Nie mam zamiaru dawać mediom więcej pretekstu do tego, aby przedstawiały mnie w negatywnym świetle.

Dwa dni temu byłeś już jedną nogą w Arce Gdynia, jednak nagle pojawił się telefon z Białegostoku i...

- Zdecydowałem się przyjąć ofertę Jagiellonii. Klub jest pod każdym względem na dużo wyższym poziomie niż wtedy, kiedy z niego odchodziłem. Gdy grałem w Śląsku, to śledziłem losy Jagiellonii. Mam duży sentyment do tego klubu. Ponadto Jaga walczy o mistrzostwo Polski, a mnie interesowała rywalizacja o jak najwyższe cele. Między innymi dlatego odrzuciłem korzystniejszą finansowo ofertę z Arki Gdynia.

Zostałeś wypożyczony na pół roku, ale wcześniej przedłużyłeś o rok kontrakt ze Śląskiem. Jagiellonia w umowie zastrzegła jednak prawo pierwokupu.

- Mimo że Jagiellonia ma prawo pierwokupu, to tylko ode mnie i Jagiellonii zależy czy będę chciał tu zostać. Jeżeli współpraca będzie nam się układać, to nie widzę przeszkód, aby zostać dłużej.

W jednym z wywiadów z powiedziałeś, że z chęcią wrócisz do Śląska, jeśli nie będzie w nim Lenczyka.

- Jeżeli Lenczyk zostanie na kolejny sezon w Śląsku, to w czerwcu na pewno tam nie wrócę. Jeśli jednak odejdzie, to jestem otwarty na rozmowy ze Śląskiem. Nie ukrywam, że chciałem zostać we Wrocławiu dłużej. Mimo że za pół roku kończył mi się kontrakt, nie zdecydowałem się podpisać umowy z nowym pracodawcą. Dałem słowo i powiedziałem wówczas, że Śląsk jest na pierwszym miejscu. Wszystko ku temu było na dobrej drodze.

W umowie Śląsk zastrzegł, że wiosną nie będziesz mógł przeciwko temu klubowi wystąpić.

- Przykro mi z tego powodu. Chciałem w pewien sposób utrudnić trenerowi Lenczykowi realizację jego planów w Białymstoku.

Gdy 2,5 roku temu odchodziłeś z rozbitej Jagiellonii do mającego walczyć o mistrzostwo Polski Śląska, to chyba nie spodziewałeś się, że wrócisz do Białegostoku i właśnie tutaj będziesz miał okazję sięgnąć po najwyższe laury w kraju.

- Śląsk był wtedy beniaminkiem i miał ciekawe plany na przyszłość. Dodatkowym magnesem była osoba trenera Ryszarda Tarasiewicza, z którym dobrze mi się współpracowało. Podczas pobytu w Śląsku miałem pecha. Prześladowały mnie kontuzje. Na szczęście one są już za mną i mogę się skupić tylko na piłce. Nie liczyłem, że wrócę do Jagiellonii i z nią będę walczyć o mistrzostwo. Ale czasami tak jest w życiu, że szybko trzeba weryfikować plany.

Jedziesz teraz do Białegostoku czy prosto do Gdańska, aby pomóc zespołowi w Pucharze Polski?

- Jestem w drodze do Białegostoku, a we wtorek z drużyną powinienem wyjechać do Gdańska na mecz Pucharu Polski z Lechią.

Jak się czujesz pod względem piłkarskim?

- Dobrze. W ostatnim czasie trenowałem z drużyną Młodej Ekstraklasy Śląska Wrocław i muszę przyznać, że spodobały mi się treningi, które przygotowywali trenerzy. Gdy wyjechałem na pięć dni do Serbii, to nie obijałem się, tylko sumiennie trenowałem indywidualnie. Jestem w stanie pomóc Jagiellonii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×