Polonia Bytom rundę wiosenną rozpoczęła od remisu z GKS Bełchatów. Po końcowym gwizdku sędziego zawodnicy śląskiej drużyny długo pluli sobie w brodę z powodu zmarnowanej szansy na komplet punktów. - Takiego błędu, jaki popełniliśmy przy rzucie rożnym, kiedy padła bramka dla Bełchatowa jeszcze w życiu nie widziałem. Bełchatów każdy korner wykonywał tak samo i to co się z nami w tym momencie stało jest dla mnie nie do pomyślenia - przyznaje David Kobylik.
W starciu z GKS ambicji bytomianom odmówić było nie można. - Prowadzimy, gramy agresywnym pressingiem i przeważamy, a tracimy bramkę - bezradnie rozkłada ręce rozgrywający Polonii. - Gra na pewno nie była najlepsza, ale nie możemy sobie pozwolić na brak koncentracji w kolejnych meczach, bo to nas może kosztować utrzymanie - wskazuje czeski pomocnik.
Niebiesko-czerwoni stracili bramkę prowadząc i grając z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Łukasza Bociana. - Po czerwonej kartce mówiliśmy sobie, że musimy dalej grać aktywnie, pracować na błędy przeciwnika. Nic nie wskazywało na to, że możemy popełnić taki głupi błąd w obronie, który kosztował nas zwycięstwo w tym spotkaniu - dowodzi doświadczony zawodnik Polonii.
- W drugiej połowie pokazaliśmy się ze zdecydowanie lepszej niż w pierwszej. Przede wszystkim wywalczyliśmy sobie przewagę w środku pola, dzięki czemu stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe. Szkoda zmarnowanej okazji Grześka Podstawka, bo gdyby nie trafił w słupek, a do bramki na pewno poszlibyśmy za ciosem i ten mecz wygrali. Musimy przeanalizować to spotkanie i w Gdańsku powalczyć o punkty - zapowiada gracz drużyny z Olimpijskiej.