Latem 2009 przeniósł się do greckiej Skody Xanthi. Przed bieżącym sezonem wrócił do Lechii Gdańsk, ale nie dane mu było zagrać w jesiennym spotkaniu obu drużyn. - Kibice fajnie mnie powitali. Cieszę się, że moja osoba jest tu tak pozytywnie odbierana. Będzie co wspominać, bo kolejne takie miłe spotkanie pewnie dopiero za rok - mówił tuż po piątkowym meczu Zieńczuk.
Niebiescy ulegli Wiśle w Krakowie 1:3, a 9-krotny reprezentant Polski czuje z tego powodu niedosyt. Po pierwszej połowie Biała Gwiazda prowadziła 1:0, a chorzowianie wyrównali tuż po przerwie. Z remisu cieszyli się jednak raptem kilkadziesiąt sekund, kiedy drugą bramkę dla gospodarzy zdobył Tomas Jirsak.
- 1:3 to nie jest jakiś pogrom, ale stać nas było na więcej. Druga bramka dla Wisły sprawiła, że nasze plany posypały się. Mieliśmy potem jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację, ale nie wykorzystaliśmy jej. Później Wiślacy mieli sporo przestrzeni, bo odkryliśmy się i to było młynem na krakowską wodę. Myślę, ze ta porażka była trochę za wysoka, mogliśmy ugrać nieco więcej. Mamy jednak trochę spotkań przed sobą i tam będziemy szukać punktów - stwierdził Zieńczuk.
Na te same momenty spotkania zwracał uwagę po końcowym gwizdku również kapitan Niebieskich, Rafał Grodzicki. - Były dwa kluczowe momenty. Pierwszy to stracona w sposób fatalny druga bramka, a druga to niewykorzystana przez sytuacja przy 2:1. Z remisem mogliśmy grać spokojniej, a tak to się odkryliśmy i Wisła to wykorzystała - mówił wychowanek Cracovii, którego występ przeciwko Wiśle długo stał pod znakiem zapytania: - Zagrałem na środkach przeciwbólowych. Z Legią kołek rywala wbił mi się w stopę i mam dwa szwy.
Po tej porażce Ruch może wylądować w strefie spadkowej, jeśli swój mecz z Lechem Poznań wygra Arka Gdynia. - Nasza sytuacja nie jest wesoła, ale tak jak wielu innych drużyn. W każdym meczu musimy grać o punkty. Do Krakowa też przyjechaliśmy po punkty, ale nie udało się przez głupie błędy - zakończył Grodzicki.