Adam Banaś: Troszkę się tego meczu obawialiśmy

Na inaugurację rundy wiosennej przy Roosevelta Górnik rozbił Zagłębie Lubin 5:1 (2:0). Jedną z bramek dla zabrzan zdobył kapitan drużyny, Adam Banaś, dla którego było to pierwsze po blisko dwuletniej przerwie trafienie na boiskach ekstraklasy.

W pierwszym występie przed własną publicznością w rundzie wiosennej Górnik efektownie pokonał Zagłębie Lubin. Wynik jest tym większym zaskoczeniem, że w pierwszej części gry nic nie wskazywało na to, by mecz miał się zakończyć pogromem Miedziowych. - Pierwsze trzydzieści minut było dla nas rzeczywiście bardzo ciężkie. Nie wiedzieliśmy jak się dobrać do Zagłębia, a po tym co rywal pokazał tydzień temu w meczu z Koroną troszkę się tego meczu obawialiśmy - przyznaje Adam Banaś, kapitan Górnika.

Przełomowym momentem spotkania była pierwsza bramka, która padła po pięknym strzale w okienko Aleksandra Kwieka. - Był to kapitalny strzał i piękna bramka. Olo popisał się doskonałym uderzeniem i życzę mu, żeby strzelał jak najwięcej takich bramek. Kolejne trafienia tylko dodawały nam skrzydeł. Szkoda bramki dla Zagłębia, bo można było szybciej do zawodnika doskoczyć, ale szybko odpowiedzieliśmy dwoma kolejnymi trafieniami i nie pozostawiliśmy rywalowi złudzeń. Tak efektowne zwycięstwo dodaje nam wiary we własne możliwości i w meczu z Arką to wszystko będzie wyglądało jeszcze lepiej - zapewnia defensor zabrzańskiej drużyny.

Na liście strzelców nie zabrakło także "Banana", który zdobył bramkę do przerwy, podwyższając prowadzenie zabrzan na 2:0. Trafienie stopera drużyny z Roosevelta budzi jednak spore kontrowersje. Telewizyjne powtórki nie potrafią jednoznacznie stwierdzić, czy piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową czy też nie.

Jak tę sytuację z perspektywy strzelca ocenia Banaś? - Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym Zagłębia było duże zamieszanie. Wszyscy poszliśmy na piłkę. Wydawało mi się, że ta piłka trafiła jeszcze w głowę mnie i po rękach bramkarza wpadła do bramki. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że bramka była - przekonuje zawodnik śląskiej jedenastki.

Ozdobą spotkania było nie tylko piękne trafienie Kwieka, ale także bramki Daniela Sikorskiego i Roberta Jeża. Szczególnie efektowne było trafienie Słowaka, po którym piłka efektownym rogalem wpadła do siatki bramki Bojana Isailovicia. - Robert lepszego debiutu w Górniku chyba nie mógł sobie wymarzyć. Trafienie było kapitalne i miejmy nadzieję, że będzie on regularnie trafiał do siatki a doświadczenie zdobyte w Lidze Mistrzów przekuje teraz na grę Górnika - dowodzi lider drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Źródło artykułu: