Mecz Górnika z Zagłębiem był starciem z gatunku tych, o sześć punktów. Obie drużyny w ligowej stawce dzieliły bowiem zaledwie trzy punkty i w przypadku zwycięstwa w Zabrzu Miedziowi mieli szansę zdetronizować beniaminka ekstraklasy z siódmej lokaty w tabeli.
Najlepiej w historii
Na inaugurację wiosennych zmagań na własnym stadionie Górnik rozgromił Zagłębie Lubin 5:1 (2:0). Bramki dla zabrzan zdobywali w tym spotkaniu Aleksander Kwiek, Adam Banaś, Daniel Sikorski, Michal Gasparik i Robert Jeż.
Było to najwyższe zwycięstwo zabrzan w 25-letniej historii spotkań obu drużyn. Dotychczas Górnik triumfował najwyżej w sezonie 1987/88 pokonując Zagłębie przy Roosevelta 3:0. Bramki dla śląskiej drużyny strzelali w tamtym starciu Ryszard Komornicki, Ryszard Cyroń i Andrzej Iwan.
Debiutów czas
W meczu z Zagłębiem po raz pierwszy przed zabrzańską publicznością wystąpił Michal Gasparik. Słowacki skrzydłowy rozegrał przy tym świetne zawody, najpierw samemu strzelając bramkę, a potem asystując przy trafieniu Roberta Jeża.
Zresztą były kapitan MSK Żilina w sobotnie popołudnie oficjalnie zadebiutował w trójkolorowych barwach. Na boisku pojawił się w 77. minucie spotkania i w doliczonym czasie gry zdobył swoją pierwszą bramkę na boiskach polskiej ekstraklasy.
Duet słowackich pomocników Górnika pokazał się z bardzo dobrej strony. Obaj zawodnicy byli motorami napędowymi formacji ofensywnej drużyny z Roosevelta. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłej kolejce obaj zawodnicy zameldują się na placu gry od pierwszej minuty.
Kołyska dla "Bońka"
Po pierwszym w tym spotkaniu trafieniu dla zabrzańskiej drużyny gracze Górnika stanęli przy linii bocznej boiska i zaprezentowali tradycyjną kołyskę. W ten sposób koledzy z drużyny uczcili narodziny drugiej podczas trzyletniej przygody w Zabrzu córki Grzegorza Bonina.
Najmłodsza obecnie członkini rodziny Boninów przyszła na świat 22 lutego. Pierwsza córeczka "Bońkowi" narodziła się w maju 2009 roku. Wówczas jej narodziny zabrzanie fetowali kołyską po efektownym trafieniu Dariusza Kołodzieja z rzutu wolnego w starciu z Odrą Wodzisław Śląski. Za kilka lat dziewczynki z pewnością będą miały dylemat, trafienie na której z nich cześć było bardziej efektowne…
Prezes dojechał
Nie udało się zdążyć na pierwszy gwizdek sędziego prezesowi Łukaszowi Mazurowi. Sternik zabrzańskiego klubu w sobotnie popołudnie opuścił katowicki szpital, którym przebywał po zabiegu kolana. Mimo usilnych starań wypis otrzymał na godzinę 15, a wtedy mecz trwał już od kwadransa. Wraz z klubowym kierowcą dotarł na stadion na drugą połowę spotkania.
Po końcowym gwizdku sędziego szef śląskiego klubu nie posiadał się ze szczęścia. Nie tylko dlatego, że jego drużyna wywalczyła efektowne zwycięstwo, ale także przez wzgląd na fakt, że ruchy transferowe dokonane przez Górnika zimą zaczynają się spłacać. Wcześniej wspomniany duet Gasparik-Jeż zdobył w tym meczu po bramce, a uzdolniony napastnik Mateusz Zachara całe spotkanie obserwował z perspektywy ławki rezerwowych.
Niewykluczone, że młody zawodnik zadebiutuje w ekstraklasie w piątkowym meczu z Arką Gdynia. - Czekam z utęsknieniem na ten debiut. Przepełnia mnie sportowa złość, ale też jestem pełen pokory, bo znam swoje miejsce w szeregu i wiem, że tylko ciężką pracą na treningach będę mógł zapracować na swoją szansę - przyznaje były gracz Rakowa Częstochowa.
Stadiony świata
Trafień, jakie w sobotnie popołudnie zaliczyli gracze Górnika nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu. Bramki autorstwa Aleksandra Kwieka, Daniela Sikorskiego i Roberta Jeża bez wątpienia były trafieniami, które można okrasić mianem stadionów świata. Zresztą, zobaczcie sami!
Aleksander Kwiek (1:0)
Daniel Sikorski (3:0)
Robert Jeż (5:1)
Bramka albo karny
Szczególnie wiele kontrowersji wzbudziło drugie trafienie dla Górnika w tym meczu autorstwa Adama Banasia. Kapitan Górnika wpakował piłkę do siatki głową po dośrodkowaniu Aleksandra Kwieka. Zanim piłka przekroczyła linię bramkową rozpaczliwie interweniował jeszcze Bojan Isailović i nie było pewności czy futbolówka minęła słupek całym swoim obwodem. Że tak było nie miał wątpliwości sędzia liniowy, który podniósł chorągiewkę.
Mimo początkowych pretensji po meczu gracze Miedziowych nie wypowiadali się krytycznie o tej sytuacji. - Sędzia powiedział nam po przerwie, że bramka była i była prawidłowa - mówił po końcowym gwizdku arbitra Dawid Plizga. - Rozmawiałem z arbitrem przed startem drugiej połowy i powiedział, że nawet gdyby ta bramka nie była uznana musiałby podyktować rzut karny dla Górnika, bo jeden z zawodników był w faulowany w naszym polu karnym - dodał kapitan lubinian, Michał Stasiak.
Wart uwagi jest także fakt, że dla kapitana Górnika było to pierwsze ligowe trafienie od blisko dwóch lat. Po raz ostatni "Banan" wpisał się na listę strzelców 24 kwietnia 2009 roku w przegranym przez Górnik 1:3 (1:1) wyjazdowym starciu z Wisłą Kraków.
Chorzowskie zwiady
Z biegiem wiosennych kolejek nie da się zapomnieć, że nadchodzą Wielkie Derby Śląska. Derbowe starcie Górnika z Ruchem Chorzów przy Cichej zaplanowano na czwartą kolejkę wiosennych zmagań. Przygotowania do tego meczu w obu drużynach ruszyły już na dobre. W sobotnie popołudnie przy Roosevelta stawili się jeden z głównych akcjonariuszy chorzowskiego klubu Mariusz Klimek i trener Ruchu, Waldemar Fornalik.
Spotkanie z pewnością przyniosło wysłannikom Niebieskich wiele cennego materiału do analizy. Zresztą nie tylko chorzowianie podglądają rywala przed najważniejszym meczem rundy wiosennej. Wysłannicy Górnika zasiedli w piątkowy wieczór na stadionie przy Reymonta w Krakowie, gdzie Ruch toczył bój o ligowe punkt z Wisłą.
Przypomnijmy, że w Wielkich Derbach w rundzie jesiennej Górnik pokonał na własnym stadionie Ruch 1:0 (0:0). Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w tamtym spotkaniu Mariusz Magiera, pięknym strzałem z rzutu wolnego.
Pechowy "Paździoch"
Po trzytygodniowej pauzie z powodu złamanej ręki na boisko wrócił Michał Pazdan. Były reprezentant Polski zagrał od pierwszej minuty na prawej obronie zabrzańskiej drużyny i trzeba przyznać, że w pierwszych minutach gry nie radził sobie najlepiej. Kilkukrotnie dał się ośmieszyć aktywnemu Szymonowi Pawłowskiemu, narażając tym samym zespół na stratę bramki.
Trener Adam Nawałka nie zdecydował się jednak na zmianę w przerwie i chyba nie żałował swojej decyzji. W drugiej części gry popularny "Paździoch" radził sobie zdecydowanie lepiej nie tylko w destrukcji, ale kilkukrotnie podłączył się również do akcji ofensywnej swojego zespołu. Plac gry opuścił dopiero w 66. minucie gry ustępując miejsca Michałowi Bembenowi.
- Michałowi ciężko było wejść w ten mecz, ale im dłużej przebywał na boisku tym lepiej sobie radził. Jego zmiana nie była podyktowana tym, że nie jestem z jego występu zadowolony, ale faktem, że chwilę wcześniej zobaczył żółtą kartkę, a to zawsze ryzyko, że przy grze na jeden kontakt mógł zobaczyć drugi kartonik i wylecieć z boiska. Występ Michała oceniam pozytywnie - przekonuje trener beniaminka ekstraklasy.
Kid's Room przy Roosevelta
Przy okazji meczu z Zagłębiem swojej inauguracji doczekał się także stadionowy Kid's Room. Jego miejsce zostało wyznaczone na klubową kawiarenkę i tam wykwalifikowana kadra przez całe spotkanie opiekowała się pociechami, gdy rodzice emocjonowali się piłkarskim spektaklem.
Dla wypełnienia czasu najmłodszych wyświetlane były filmy, organizowane zabawy. Nie zabrakło też tradycyjnych kolorowanek. - Mamy nadzieję, że przez otwarcie Kid's Roomu zniknie problem z załatwianiem opieki dla najmłodszych, podczas gdy rodzicie chcieliby wybrać się na mecz. Na mecze Górnika ludzie ściągają całymi rodzinami i naszym celem jest to, by zarazić najmłodszych miłością do tego klubu już od lat dzieciństwa - wyjaśnia ideę projektu Krzysztof Maj, dyrektor wykonawczy śląskiego klubu.
Kogut dla "Sikora"
Do tradycji przy okazji meczów Górnika przy Roosevelta należy już fakt, że najlepszy zawodnik wygranego spotkania otrzymuje w prezencie od najwierniejszego fana Trójkolorowych, Stanisława Sętkowskiego dorodnego koguta. Tym razem nagroda popularnego "Smolenia" przypadła w udziale Danielowi Sikorskiemu.
Co napastnik Górnika zrobi z żywym drobiem? - Będę go hodował - mówi ze śmiechem 23-letni piłkarz. - A tak całkiem poważnie, to nie wiem co z nim zrobię. Chyba dam go dziadkom, żeby przyrządzili z niego jakąś dobrą potrawę - uśmiecha się były gracz rezerw Bayernu Monachium.