Dyskusyjny karny uratował Jagiellonii skórę - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław

We wtorkowy, mroźny wieczór drużyny Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław swoją grą nie porwały 6-tysięcznej białostockiej publiczności, która dawno przy Słonecznej nie obejrzała tak słabego widowiska. Bliżej wygranej byli goście, ale żółto-czerwoni w swoich szeregach mieli Grzegorza Sandomierskiego, który uchronił zespół z Podlasia od porażki.

Fenomenalny Kaźmierczak

W pierwszej połowie Jagiellonia nie miała pomysłu, aby w jakikolwiek sposób zagrozić bramce strzeżonej przez Mariana Kelemena. Od zespołu, który przez ostatnie kilka miesięcy był liderem ekstraklasy, można (a nawet trzeba) było oczekiwać zdecydowanie więcej. Drużyna Michała Probierza w ofensywie nie istniała, a zawodnicy żółto-czerwonych popełniali w środku pola mnóstwo prostych błędów. Białostoccy kibice łapali się za głowy, zupełnie nie poznając drużyny, która w ładnym stylu wygrała wszystkie spotkania u siebie w rundzie jesiennej.

Śląsk natomiast konsekwentnie realizował taktykę nakreśloną przez trenera Oresta Lenczyka, która polegała na rozbijaniu ataków Jagiellonii i wyprowadzaniu szybkich kontr. Widząc nieporadność białostoczan WKS ruszył do żwawszych ataków. Pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłał Przemysław Kaźmierczak, którego strzał z połowy boiska przeleciał nad poprzeczką. Białostoczanie nie wyciągnęli z tej sytuacji wniosków i w 38. minucie już przegrywali. Piotr Ćwielong z łatwością poradził sobie z Alexisem Norambueną i wyłożył piłkę na 18. metr Kaźmierczakowi. "Kaz" pięknym, technicznym uderzeniem ulokował futbolówkę w okienku jagiellońskiej bramki. Przed przerwą prowadzenie Śląska mógł podwyższyć Ćwielong, ale minimalnie przestrzelił.

Wątpliwy karny

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, ale za to zmienił się wynik. Ale po kolei. Pierwszą wartą odnotowania w drugiej połowie sytuację stworzyła Jagiellonia. Hermes zdołał minąć Kelemena i zamiast uderzać w kierunku bramki, zdecydował się podaniem szukać partnerów. Był to zły wybór Brazylijczyka i defensorzy Śląska z łatwością wyjaśnili sytuację.

W 62. minucie po starciu z Mariuszem Pawelcem w polu karnym Śląska przewrócił się Tomasz Kupisz. Sędzia liniowy zasygnalizował głównemu, że obrońca WKS faulował, a Robert Małek podyktował rzut karny dla gospodarzy. - W stu procentach rzutu karnego nie było. W ostatniej chwili cofnąłem nogę a Kupisz przeskoczył i wywrócił się. Po całej sytuacji zawodnik ten śmiał mi się w oczy - pieklił się po meczu Pawelec. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Tomasz Frankowski i mocnym strzałem przy słupku doprowadził do wyrównania.

Wydawało się, że po tym golu Jagiellonia ruszy do huraganowych ataków. Nic z tych rzeczy. Co prawda, białostoczanie próbowali zdobyć zwycięskiego gola, ale ich ataki zostawały z łatwością rozbijane przez obrońców Śląska.

W końcówce meczu to goście byli bliscy przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Na ich drodze stanął jednak Sandomierski, który w pięknym stylu obronił uderzenia Soboty, Cristiana Diaza i Kaźmierczaka.

8 marca 2011r.

Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)

0:1 - Kaźmierczak 38`

1:1 - Frankowski (k.) 62`

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Kijanskas, Pejović - Kupisz, Hermes, R. Grzyb, M. Burkhardt (69. Lato), Essomba (46. Seratlić) - Frankowski (86. B. Pawłowski).

Śląsk Wrocław: Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Pawelec - Sobota (83. Diaz), Sztylka, Kaźmierczak, Mila, Ćwielong (70. M. Gancarczyk) - Ł. Gikiewicz (66. Jezierski).

Żółte kartki: Kijanskas (Jagiellonia) oraz Fojut, Gikiewicz, Sobota (Śląsk).

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Widzów: 6.000 (gośći: 0).

Ocena Jagiellonii: 2 - mistrzowie jesieni zagrali bardzo słabe spotkanie. Gdyby nie wątpliwy rzut karny i znakomita postawa Grzegorza Sandomierskiego, to Śląsk wróciłby do Wrocławia z kompletem punktów.

Ocena Śląska: 3 - drużyna Oresta Lenczyka była bardzo bliska zwycięstwa przy Słonecznej. Ale i tak należą się jej brawa, bo jest pierwszym zespołem w tym sezonie, który potrafił urwać punkty Jagiellonii na jej terenie.

Źródło artykułu: