Do rundy wiosennej Górnik przystępował z siódmej pozycji w ligowej stawce. Po dwóch kolejkach rundy rewanżowej zabrzańska drużyna awansowała o kolejne dwie pozycje i plasuje się na piątym miejscu. Przy Roosevelta twardo jednak stąpają po ziemi i nie zamierzają niepotrzebnie pompować balonu.
- Nasze cele są niezmienne. Chcemy jak najwcześniej zapewnić sobie utrzymanie w ekstraklasie. Mamy silną drużynę i start do rundy wiosennej na pewno nie jest dziełem przypadku - przekonuje Andrzej Orzeszek, dyrektor sportowy śląskiego klubu.
Działacze beniaminka ekstraklasy nie zamierzają jednak hamować potencjału drużyny. - Nie mamy nic przeciwko temu, żeby zespół będąc na piątym miejscu w tabeli, wciąż patrzył w górę. Podium? Dlaczego mielibyśmy się tego obawiać? - pyta retorycznie szef pionu sportowego klubu z Roosevelta.
Włodarze Górnika poddali układ ligowych kolejek szczegółowym szacunkom i doszli do pewnych wniosków. - Na półmetku sezonu przedostatnia drużyna w tabeli miała na koncie siedemnaście punktów. Szacując, że powtórzy ten wyczyn, to suma 32-34 punktów powinna dać spokojny ligowy byt - uważa Orzeszek.
Patrząc na najbliższy układ gier Górnika, można pokusić się o stwierdzenie, że magiczna granica 32 oczek powinna pęknąć w ciągu trzech serii. Trójkolorowi spotkają się kolejno z Arką Gdynia, Ruchem Chorzów i Cracovią, czyli zespołami zamykającymi ligową stawkę.
- Skupiamy się teraz na meczu z Arką. Czeka nas ciężka przeprawa, bo rywal na pewno nie przyjedzie do Zabrza prosić o jak najniższy wymiar kary, lecz będzie chciał zdobyć jakieś punkty. My musimy zrobić wszystko, by trzy punkty trafiły na nasze konto - wskazuje dyrektor zabrzańskiego klubu.
W powodzenie misji wierzą także zawodnicy. - Jesteśmy w gazie. Spotkanie z Zagłębiem dodało nam wiary we własne możliwości i chcemy teraz kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Mamy silny zespół, w którym rywalizacja toczy się cały czas i nawet na treningach nikt nie odstawia nogi. Mecz z Arką jest kolejnym spotkaniem, które nie tylko chcemy, ale musimy wygrać i ten cel osiągniemy - zapewnia Adam Banaś, kapitan 14-krotnych mistrzów Polski.