Pociąg do przeszłości - echa meczu Flota Świnoujście - Sandecja Nowy Sącz

Dla wielu zawodników sobotnia konfrontacja była powrotem do niedalekiej przeszłości. Fechner i Staniszewski powrócili na świnoujską murawę, Nwaogu ponownie trafił do siatki rywali, a Żukowski znów zachował się niepewnie pomiędzy słupkami swojej bramki. Tomasz Ostalczyk zagrał przeciwko byłemu klubowi, a Maciej Kowalczyk ustrzelił bramkę, przypominając o sobie byłemu szkoleniowcowi.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Nowym rokiem, starym krokiem.

16. minuta, mało znaczący faul przyjezdnych w środku pola. Do piłki pochodzi Piotr Tomasik i bez chwili namysłu wznawia grę podając w kierunku Charlesa Nwaogu. Nigeryjczyk wykorzystuje zawahanie defensywy Sandecji i wygrywa pojedynek oko w oko z Markiem Koziołem. Flota uzyskuje niespodziewane prowadzenie, zamieniając pierwszą, stworzoną sobie sytuację na bramkę. - Przy pierwszym trafieniu zabrakło szybkiej reakcji po faulu. Gdy Flota wznowiła grę, my jeszcze dyskutowaliśmy i organizowaliśmy się w tyłach - tłumaczył, tuż po zakończeniu spotkania, szkoleniowiec gości Mariusz Kuras. "Charlie", wykorzystując błąd defensywy Sandecji, otworzył nie tylko wynik spotkania, ale również własny, wiosenny dorobek strzelecki. Sobotnie trafienie to 14. w sezonie gol snajpera Floty, który z powodu kartek pauzował podczas zeszłotygodniowej inauguracji rundy. Gol przeciwko Sandecji ponownie powiększył przewagę Nwaogu w rywalizacji o koronę króla strzelców ligi do trzech goli. Grupę pościgową otwiera napastnik Podbeskidzia - Adam Cieśliński z 11. bramkami na koncie.

Starym krokiem w piłkarską wiosnę wkroczył nie tylko Charles Nwaogu, ale również Krzysztof Żukowski. Bramkarz wyspiarskiej jedenastki przypomniał o swoich katastrofalnych, jesiennych wpadkach w 36. i 41. minucie spotkania z Sandecją. Najpierw, nie poradził sobie z lekkim strzałem Macieja Kowalczyka, który zaowocował kontaktową bramką dla gości. Następnie, źle obliczył tor dośrodkowania, a do odbitej piłki dopadł Vladimir Kukol. Szczęśliwie dla bramkarza Floty, Słowak nie skorzystał z wybornego prezentu. - Choć nie lubię nikogo chwalić, to muszę przyznać, że Krzysztof Żukowski pokazał swoją klasę - chwalił, po zeszłotygodniowej konfrontacji z KSZO, Petr Němec. W sobotę, podczas konferencji prasowej, pochwał już zabrakło...

Znamy się? Pewnie!

Rozdający uśmiechy Sebastian Fechner i ucinający pogawędki przed spotkaniem Damian Staniszewski nie są piłkarzami anonimowymi na wyspie Uznam. Obaj zasilili szeregi Sandecji latem ubiegłego roku, przenosząc się do Nowego Sącza właśnie ze Świnoujścia. Wciąż znają wielu obecnych piłkarzy Floty, z którymi, tuż przed pierwszym gwizdkiem, miło przywitał się Fechner. Boczny obrońca Sandecji zaliczył całe spotkanie, a popularny "Brajan" powrócił na świnoujską murawę w 61. minucie. W koszulce Sandecji występował kilka lat temu Tomasz Ostalczyk, który dziś walczy na skrzydle Floty. Nad morzem trudno nie kojarzyć również Marcina Woźniaka, który występował w jedenastce Pogoni Szczecin oraz Mariusza Kurasa. "Mario" to nie tylko wieloletni piłkarz Pogoni, ale również osoba mocno związana z Pomorzem Zachodnim - w 2002 roku był kandydatem na radnego Szczecina. Przed wieloma laty poznali się trener Floty Petr Němec i Maciej Kowalczyk. Napastnik Sandecji był podopiecznym Czecha, gdy ten prawie dekadę temu zasiadał na ławce trenerskiej Śląska Wrocław.

Z miłości do pociągów?

Podróż pociągiem, a nie autokarem - taką decyzję kolejny raz podjęła Sandecja przed wyjazdem do Świnoujścia. Mimo ponad 800. kilometrów dzielących Nowy Sącz i Świnoujście, przyjezdni chwalą swój wybór. - Podróż koleją jest droższa, ale korzystniejsza dla zdrowia zawodników. Wyprawa autokarem strasznie męczy, trwa w nieskończoność, a w pociągu mieliśmy wagony sypialne, gdzie mogliśmy normalnie spać. Przyjechaliśmy rano i mogliśmy odbyć trening - tłumaczył Mariusz Kuras.

Telegramy ze Świnoujścia.

Spotkanie poprzedziła minuta ciszy ku pamięci ofiar trzęsienia ziemi w Japonii oraz upamiętniająca 66. rocznicę nalotu i bombardowania Świnoujścia.

Arbiter zawodów - Michał Mularczyk ukarał kartonikami aż dziewięciu piłkarzy - pięciu z Sandecji i czterech z Floty. Gorąca atmosfera nie tylko na boisku, ale również na ławkach trenerskich - Kuras i Němec instruowali swoich podopiecznych niejednokrotnie głośniej od dopingu miejscowej publiczności.

Na ławce trenerskiej Floty zabrakło żyjącej legendy klubu, kierownika drużyny - Leszka Zakrzewskiego, który przebywał w szpitalu na badaniach. Zakrzewskiego, podczas spotkania z Sandecją, w roli kierownika zastąpił Krzysztof Siemiński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×