Po dwóch remisach z Polonią Bytom, a następnie Jagiellonią Białystok drużyna PGE GKS Bełchatów zapowiadała, że do Chorzowa jedzie po wygraną. Jednak zapowiedzi zupełnie nie miały przełożenia w postawie drużyny przy Cichej. Niebiescy, szczególnie w pierwszej połowie, zdecydowanie dominowali na placu gry i odnieśli zasłużone zwycięstwo. Piłkarze gości czują, że coś z nimi jest wiosną nie tak. - Gramy po prostu słabo. Czego efektem są tylko dwa punkty w trzech meczach - stwierdził były zawodnik chorzowian, a obecnie podstawowy piłkarz PGE GKS Grzegorz Baran. - Lepiej zagraliśmy po przerwie, ale jak się okazało to było zbyt mało na dobrze dysponowany Ruch - dodał ciepło przyjęty przy Cichej "Owca".
Podczas meczu wyraźnie widać było, że w Bełchatowie nie ma tzw. chemii na linii zawodnicy - trener. Po spotkaniu Marcin Drzymont stwierdził, że w szatni nikt nie mówi o zmianie szkoleniowca, ale gdy w 64 minucie boisko opuścił Zlatko Tanevski, Maciej Bartoszek nie podał mu ręki. Co więcej, trener nawet nie odwrócił się w kierunku swojego obrońcy.
W drugiej połowie piłkarze gości zagrali lepiej. To jednak okazało się w sobotę za mało na Ruch. - W przerwie szkoleniowiec był na nas wściekły. Dał nam kilka instrukcji, które przyniosły pewien efekt, ale i tak przegraliśmy - żałował po spotkaniu autor honorowego gola dla PGE GKS Maciej Małkowski. - Trzeba przyznać, że Ruch był lepszy. Liczyliśmy w Chorzowie przynajmniej na punkt - żałował po spotkaniu inny skrzydłowy drużyny Brunatnych Tomasz Wróbel.
Po porażce przy Cichej Macieja Bartoszka czekają ciężkie chwile. Czy szkoleniowiec PGE GKS utrzyma posadę okaże się w najbliższych dniach. Po spotkaniu nieoficjalnie mówiło się, że w Bełchatowie działacze już rozglądają się za jego następcą.